Sałatka wieńcowo-kwiatowa
Zamieszanie z Nocnymi Wilkami: wjadą, nie wjadą, a może już wjechali?
Część Wilków jechała w zwartej grupie i ich, po drobiazgowych kontrolach, nie przepuściła polska straż graniczna. Wbrew deklaracjom polskiego rządu, że Wilki przez Bug nie przejadą, jakaś część jednak się przedostała, bo jechali pojedynczo. Czesi i Niemcy też nie chcą wpuszczać, ale nie wiadomo, jak potoczą się losy Wilków już w Polsce obecnych. Może będą zmuszeni forsować Odrę jakimś fortelem?
Ale żeby chodziło tylko o trasę. Zmotoryzowani wielkorusowie odwiedzili w ostatnich dniach m.in. Chatyń i Katyń, skąd wiozą ziemię. W Braniewie składali wieńce na cmentarzu żołnierzy Armii Czerwonej, skąd pofatygowali się z kwiatami pod pomniki gen. Władysława Andersa. Co roku pomagają polskim motocyklistom jeżdżącym do Katynia, teraz polscy koledzy odwzajemniają wsparcie.
Światopoglądowy miszmasz i bardzo zręczny propagandowy samograj. Oto grupa rosyjskich patriotów oddaje cześć zwycięzcom Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, nie zapomina przy tym o polskich oficerach zamordowanych przez NKWD. Dla rosyjskiego widza jazda Wilków to piękny gest pamięci i rosyjskiej empatii. Dla rządów i urzędników państw leżących po drodze – poważny problem, z którym nie wiadomo co zrobić. Zwłaszcza że jadący są tak głośnymi stronnikami Putina i jego rozbioru Ukrainy.
Na pewno można było Wilki bardziej szykanować. Nie wydać wiz najbardziej rozpolitykowanym. Można było wprowadzić do początku maja zakaz wjazdu na motocyklach, a także ich wwozu. Powód by się znalazł.
Ale szukanie paragrafów w takich przypadkach nie przystoi. Rajd – mimo całej medialnej otoczki, możliwych prowokacji, wszystkich kontekstów i wagi politycznej z nich wynikających – pozostaje imprezą turystyczną i prywatną, na bardzo niewielką skalę. Choć żywi się rozgłosem, to nie wypada europejskim demokratycznym państwom prawa bać się takich w sumie banalnych przedsięwzięć.