Wiem, na kogo będę głosował w wyborach prezydenckich. Nie mam żadnych wątpliwości. A co bym zrobił, gdybym je miał?
Kombinowałbym ambitnie z nosem wbitym w papier i szkło oraz wdychał fale eteru. Przecież to końcówka kampanii. A na ostatniej prostej – choć taka ona prosta jak nasz przewód pokarmowy – wiadomo, zawodnicy „idą w trupa”.
Na Podkarpaciu przemawiał ks. Andrzej Duda. No, chyba ksiądz, bo mówił od ołtarza, a potem (albo przedtem) pojawił się w Telewizji Trwam i Radiu Maryja. Następnego dnia, 3 maja, wystąpił na tle Giewontu i ogłosił potrzebę zmiany konstytucji, by była „na miarę wielkiej przyszłości naszego państwa”.
Polityka
19.2015
(3008) z dnia 05.05.2015;
Felietony;
s. 105