Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Wasza Stonoga

Zbigniew Stonoga Zbigniew Stonoga Jakub Wosik / Reporter

Od lat tkwi zawieszony między dobrem a złem. Bo Zbigniew Stonoga, chociaż nie szczędzą mu dzisiaj epitetów: kreatura, chuligan czy wielokrotny przestępca, nie jest przecież skończonym draniem. Pomaga biednym, łoży na sieroty, a wdowie po Andrzeju Lepperze podarował terenowy samochód. Przynajmniej sam tak twierdzi. Łatwo się wzrusza. Kiedy opowiada o swojej filantropii, oczy mu łzawią. Ale łzy znikają, kiedy z satysfakcją ujawnia, że nagrywa gości, których zaprasza do swojego gabinetu w autokomisie. Profesjonalny sprzęt utrwala obraz i dźwięk. – Pana nie nagrywam – informuje szybko. Andrzej Lepper krótko przed samobójczą śmiercią siedział w gabinecie Stonogi i chyba nie wiedział, że jest utrwalany. Na koniec rozmowy Stonoga go pociesza i przytula. Teraz ma dowód, że do końca wspomagał swojego lidera. Rozmowy telefoniczne z Józefem Jędruchem, byłym szefem konsorcjum finansowego Colloseum, też sobie nagrał. Ma dowód, że nie kłamie, twierdząc, iż odzyskiwał dla tej firmy pieniądze od polityków.

Rozmawialiśmy dwa lata temu z jego inicjatywy. Koniecznie chciał, aby to właśnie POLITYKA puściła w świat informację, że Stonoga jest oczyszczony z zarzutów. 89 spraw w sądach całej Polski zostało zakończonych albo umorzeniami, albo uniewinnieniami. Przez kilka godzin opowiadał o swoim barwnym, pełnym przygód życiu, czasem przypominającym żywot barona von Münchhausena.

Pochodzi z Opolszczyzny, do Warszawy przyjechał jako 19-latek i od razu rzucił się w wir interesów. Handlował praktycznie wszystkim. Różne prokuratury zarzucały mu oszustwa i wyłudzenia, ale – mówi – to jego oszukiwano i od niego wyłudzono. Stracił grube pieniądze na pewnej transakcji nazwanej później aferą PZU.

Polityka 25.2015 (3014) z dnia 16.06.2015; Ludzie i wydarzenia. Kraj; s. 8
Reklama