Kraj

Z kotła rodem

Miłość to miłość – powiedział prezydent Barack Obama, gdy usłyszał o decyzji Sądu Najwyższego USA, że jednopłciowe małżeństwa będą legalne we wszystkich 50 stanach. Tego samego dnia wieczorem miliardy ludzi mogły oglądać Biały Dom oświetlony kolorami tęczy. Ja też oglądałem. Przyznam, że gdzieś tam na zapleczu mojej duszy czekałem na wiadomości z Warszawy. Spodziewałem się, że wspólne siły PiS i episkopatu urządzą pod ambasadą amerykańską spontaniczny marsz „Zażenowanego milczenia” w obronie uczuć religijnych, prorodzinnych i świąt Bożego Narodzenia. Pomysł na ten marsz nie pojawił mi się z powodu wysokiej gorączki, tylko wspomnień. Stanęła mi przed oczami nasza sala sejmowa i narada katolickiego aktywu partyjnego, by dać odpór ustawie o in vitro. Z ust posłanek popłynęły słowa o konieczności kar wieloletniego więzienia dla „hochsztaplerów, którzy będą pobierać zarodki ze zwłok, tworzyć chimery, a nawet klonować człowieka” oraz że po wejściu ustawy w życie „środowiska LGBT mogą sobie tylnymi drzwiami obejść prawo i zamówić dziecko”. Słowa jak z czasów ubeckiej prokuratury, która wydawała wyroki, zanim przeczytała nazwisko oskarżonego. W dodatku ta wieloletnia naparzanka o in vitro jest z politycznego kotła rodem. Nie poprzesz kościelnych dogmatów – nie wstawimy cię na listy wyborcze. Musisz mieć czyste sumienie.

Co poza tym? Janusz Palikot zapuszcza sobie twarz Karola Marksa. Jednak prawdziwy szlagier to wrześniowe referendum oraz Paweł Kukiz, który na sztandarach wyhaftował sobie zmianę ustroju w Polsce. Ciekawe, na jaki. Z pewnością na jeszcze lepszy. Odsunie od władzy zdrajców i grabieżców, którzy sprzedali Polskę obcemu kapitałowi, a potem napisze nową konstytucję dla obywateli. Do pisania siądzie wraz z niedoszłymi prezydentami RP: Grzegorzem Braunem, Korwin-Mikkem, Magdaleną Ogórek, Marianem Kowalskim (Ruch Narodowy) oraz byłym burmistrzem warszawskiego Ursynowa Piotrem Guziałem i Adamem Słomką z KPN (była taka partia w zeszłym tysiącleciu).

Polityka 27.2015 (3016) z dnia 30.06.2015; Felietony; s. 105
Reklama