Kolega zadzwonił z Zielonej Góry i spytał, co zamierzam zrobić dla wolnej i dostatniej Polski, która będzie jak rodzina już od października. Na wszelki wypadek zapytałem, czyja rodzina. Lekko się naburmuszył, więc szybko dodałem, że właśnie przed chwilą ogoliłem się dla Polski, a teraz zaparzę dla niej świeżą herbatę. Idiotę ze mnie robisz? – wycedził. Jeśli już, to nie ja – odpowiedziałem i wysłałem mu najlepszy dowód – przeczytaną właśnie w „Wyborczej” relację z panelu poświęconego kulturze i mediom. Była to jedna z wielu odsłon trzydniowego pobytu PiS w Katowicach. Nie powiem, bardzo pouczająca. Szczególnie dla tych, którzy coraz częściej powtarzają, że już niewiele PiS zostało w PiS, zatem nie ma się czego obawiać.
Przejdźmy więc do meritum. Media publiczne muszą stać się mediami narodowymi – ogłosiła posłanka Barbara Bubula, której podczas dyskusji na strojonym nacjonalistycznie fortepianie akompaniował poseł Jarosław Sellin. A koncercik był mniej więcej taki.
Uwertura. Wybory prezydenckie udowodniły, że PiS stworzyło własny sposób komunikowania się. Teraz powinno nastąpić wzmocnienie tego medialnego przebudzenia. Przebudzeniem tym – według posłanki – są prawicowe media, które ułatwiły zwycięstwo Andrzejowi Dudzie.
Część I. Media trzeba uspołecznić i zdekolonizować, bo w ciągu ostatnich 25 lat wszystko zostało Polakom zabrane. Spółki Skarbu Państwa należy przekształcić w instytucje kultury, żeby nie musiały na siebie zarabiać. Pieniądze, jak wiadomo z przekazów Beaty Szydło, „się znajdą”. Na czele jednoosobowych zarządów staną wybitne autorytety świata mediów i kultury. PiS skromnie nie podaje nazwisk, więc podam je ja: Ryszard Legutko, Katarzyna Łaniewska, Jerzy Zelnik, Paweł Kukiz, Grzegorz Braun, Jan Pietrzak i ks.