Agnieszka Zagner: – Jak się miewa jubilat?
Prof. Dariusz Stola: – Jubilat to może za wielkie słowo. Rzeczywiście, za kilka dni minie rok, od kiedy muzeum działa w pełnym kształcie, choć istnieje trochę dłużej. Najpierw działało jako projekt edukacyjno-kulturalny, potem stanął tu ohel – namiot na wystawy i koncerty. Potem budynek już był, ale wciąż było to muzeum bez muzeum, ponieważ nie mieliśmy wystawy stałej. Dopiero od 28 października zeszłego roku funkcjonujemy jako pełne muzeum – to jest wielka zmiana. Od tego czasu wystawę stałą zobaczyło prawie 350 tys. osób, w naszych programach kulturalnych, edukacyjnych i innych udział wzięło ponad 70 tys. osób, a przez budynek przewinęło się łącznie 600 tys. Pyta pani, jak się miewa jubilat? Jeśli za miarę sukcesu wziąć liczbę osób, którym chciało się tu przyjść i zobaczyć wystawę stałą lub wziąć udział w jednym z wydarzeń kulturalnych, to miewa się bardzo dobrze. W ciągu pierwszego roku istnienia staliśmy się trzecim co do popularności muzeum w Warszawie. Inni pracowali na to latami.
Czemu zawdzięczacie ten sukces?
Przyczyn jest kilka. Po pierwsze muzeum było przez warszawiaków rozpoznawane jako ciekawa instytucja kultury, już zanim otworzyliśmy wystawę – dzięki wspomnianemu programowi kulturalnemu. Do tego czasu przez muzeum przewinęło się 400 tys. osób – przychodzili tutaj, bo wciąż się coś działo, odbywały się dyskusje, koncerty, zajęcia dydaktyczne, wykłady. Potem wiele z nich przyszło, żeby poznać wystawę. Po drugie, z okazji otwarcia wystawy stałej wiele o nas mówiono w mediach, dzięki czemu o muzeum dowiedziały się miliony ludzi, nie tylko w Polsce, ale i na świecie.