Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Porażki nie są sierotami

KOMENTARZ: Trzeba stworzyć alternatywę dla władzy odchodzącej i nadchodzącej

Wynik tych wyborów jest najlepszym możliwym ze złych, jakie wchodziły w grę i jakie mogą nas czekać. Dobry wynik niestety w grę nie wchodził.

Zły wybór szczęśliwie ma słaby mandat. PiS, za sprawą zniekształcenia woli społeczeństwa przez system wyborczy, będzie wprawdzie rządził samodzielnie, ale przy niespełna czterdziestu procentach głosów, które zdobył, i przy pięćdziesięcioprocentowej frekwencji. Ma mandat mniej niż jednej piątej wyborców. To nie jest legitymacja upoważniająca do przeprowadzenia wielkiej zapowiadanej zmiany. Projekt PiS będzie co prawda miał poparcie większości Sejmu i Senatu, ale nie zyskał poparcia większości społeczeństwa ani nawet większości tych, którzy głosowali.

Wbrew temu, co twierdzi Beata Szydło, nic nie wskazuje, że program PiS jest tym, czego chcą Polacy. Dwie trzecie wyborców, głosując na inne partie, odrzuciło ofertę złożoną przez PiS. Połowa uprawnionych się nie wypowiedziała. Zniekształcenie wyniku wynikające ze sposobu przeliczania głosów na mandaty ma jednak tę zaletę, że rządząc samodzielnie, PiS przyjmuje pełną odpowiedzialność za skutki swojej władzy. To pozwoli wyborcom ocenić pisowski projekt i dać tej ocenie wyraz w następnych wyborach. Jest więc szansa, że cena, jaką Polska za te rządy zapłaci, tym razem nie pójdzie na marne i coś sobie wreszcie możliwie trwale wyjaśnimy.

Że wynik będzie zły, było wiadomo od dawna. To było nieuniknione. Nie dlatego, że ktoś popełnił błąd, że PiS jest taki wspaniały albo że inni mieli fatalne kampanie wyborcze. Ten wynik to przede wszystkim skutek długiego pasma złych, często zadziwiających decyzji na przestrzeni lat, i niemal do ostatniej chwili podejmowanych przez PO oraz partie tworzące Zjednoczoną Lewicę. Z poparciem PO i Senatu dla absurdalnego projektu referendum i z wystawieniem przez SLD Magdaleny Ogórek w wyborach prezydenckich.

Reklama