Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Biedny prezydent

Jak to dobrze, że ja już nie muszę pisać poważnych „analiz”, audytów i wstępniaków, z których by wynikało, że armia generalissimusa Kaczyńskiego zachowuje się jak w kraju podbitym.

Powiedział to nawet Jan Rokita w TVN24. Z niebywałą dezynwolturą oraz ostentacją niszczą wszystko i wszystkich, którzy pojawią się na ich drodze. W trzy tygodnie rozwalić średniej wielkości kraj europejski – to nie byle sztuka. Jak by zrzucili na Polskę bombę PiS. Ludzie tacy jak Iwan Krastew (znany politolog bułgarski) i inni mędrcy zastanawiają się w „New York Timesie”, jak to jest możliwe, że prymus i pieszczoch Europy z dnia na dzień robi w tył zwrot.

Zwycięska armia PiS nie bierze jeńców, wykonuje wyroki na miejscu. Jeńcy – wiadomo – to sam kłopot, trzeba ich karmić, pilnować, leczyć – więc po co ich brać? Wczoraj na pierwszej stronie „Rzeczpospolitej” tytuł „Czystka w skarbówce”. Dzisiaj: „Czystka w prokuraturze”. Jutro służba cywilna. Pojutrze cała Polska. Los ludzi na terenach „wyzwolonych” od takich przesądów jak niezawiśli sędziowie i bezpartyjni urzędnicy wisi na włosku.

Typową ofiarą Kaczyńskiego (i własną) jest Andrzej Duda. Zaledwie rok temu – szerzej nieznany prawnik z Krakowa, były urzędnik w randze podsekretarza stanu w Kancelarii Prezydenta. Przeciętny Polak nie zna chyba nazwiska żadnego wiceministra (ja znam jednego). A teraz, proszę bardzo: prezydent, który wczoraj był gwiazdą, zjawiskiem – dzisiaj leci na łeb i szyję. Internet aż huczy, nawet niektórzy prawicowi publicyści nie ukrywają swojego zdziwienia. Ułaskawił niewinnego kolegę z partii, uzurpował sobie prawo decydowania, kto jest, a kto nie jest sędzią Trybunału, poniżał premier swojego kraju, pod osłoną nocy wręczał nominacje sędziowskie, „wstydził się” za III RP, choć jeszcze niedawno on i jego obóz zwalczali „pedagogikę wstydu”, podczas uroczystości pod krzyżem przed stocznią nie wspomniał o Wałęsie.

Polityka 1/2.2016 (3041) z dnia 27.12.2015; Felietony; s. 159
Reklama