Galopada aktów ustawodawczych, łamanie prawa nawet na najwyższym szczeblu państwa, nocne sesje parlamentu, farsa wyboru członków TK (przecież „Platforma zaczęła”), przyjmowanie ustaw w trybie 24-godzinnym, błyskawiczne „debaty” parlamentarne, poniżanie posłów przez członków rządu (min. Kempa: Jeśli nie mogą nadążyć, to niech złożą mandaty, na ich miejsce przyjdą następni), dyskredytacja autorytetów strony przeciwnej (prof. Rzepliński był w PZPR), wyznaczanie własnych byłych PZPR-owców (Piotrowicz, Czabański) do brudnej roboty, mianowanie odkrywcy „dziadka z Wehrmachtu” gwarantem niezawisłości TVP – wszystko to już wiemy.
Nie jest natomiast jasny cel – jaka ma być Polska rzeźbiona siekierką przez drwali z PiS. Jedni uważają, że Kaczyński improwizuje, inni sądzą, że „wielki strateg” ma swój plan, wizję Polski, którą teraz wprowadza w życie. Prof. Wojciech Sadurski, nieustraszony krytyk pisowskiej rewolucji, uważa np., że Kaczyński ma swój projekt ustrojowy polegający na połączeniu władzy w jednym ośrodku. Spróbujmy odczytać, co nas czeka na końcu tej drogi, jaka Polska jest celem prezesa?
Polska ideologiczna, narodowo-katolicka. Podstawą jest wspólnota narodowa, którą łączy wiara (poza nią jest nihilizm), wspólna przeszłość, historia widziana w wersji jedynie słusznej, bohatersko-martyrologicznej („Co złego, to nie my”). Polska jednorodna, podobnie myśląca i odczuwająca, poza tą wspólnotą są „obcy” – michnikoidy, komuniści, rowerzyści, wegetarianie, zwolennicy mieszania ras i odnawialnych źródeł energii.
Państwo misyjne. „Staramy się ucywilizować nasz kraj” – mówi prof.