Powiedział mi to suwalski taksówkarz. Bezbłędnie, bo bezwzględnie zdiagnozował sprawę. Fajerwerkiem zakończyła swoje długie życie – powiedział. Rozpadła się z przepracowania, i tyle. Przyznam, że nie doceniłem wiedzy i intuicji fachowca, który godzinę po podaniu wiadomości tak właśnie powiedział. Potem zbierały się trąby powietrzne trąbiące epitafium dla Platformy, Tuska i Komorowskiego. Wybitni eksperci rządowi tłumaczyli ciemnemu ludowi, na czym polega opona, która nie pęka, bo tak jest zbudowana. Niedofinansowanie BOR już za czasów PO było na sztandarach demokratycznie wybranej przez suwerena większości. I nagle artykuł w „Rzeczpospolitej” i wszystko jasne, bo dziennikarze napisali, jak było. Wtedy z gazet dowiedzieli się ci, którzy powinni wiedzieć pierwsi. Przynajmniej tak płynęło z ust wiceministra spraw wewnętrznych. Jarosław Zieliński przeczytał gazetę, dowiedział się, że założono tę, którą przeznaczono do utylizacji. Natychmiast wdrożył śledztwo. Błaszczak by tego nie zrobił, bo on gazet nie czyta. On pracuje i nie ma czasu. Kogo by tu nowym szefem policji zrobić, to jest problem. Nikt się nie daje złapać.
Zresztą inni też nie mają lekko. Same kłody im pod nogi lecą. Nowy dyrektor stadniny w Janowie bezradnie rozkłada rączki. Klacz padła, warta milion. On dopiero 22 dni jest dyrektorem, dopiero się uczy, a tu przecież po poprzednikach „wszystko trzeba zmienić”. Tak, wszystko trzeba zmienić. Na tym polega sens „dobrej zmiany”.
Tymczasem PiS niszczy wszystko, co jest do zniszczenia, a sporo tego jeszcze. Powołuje się więc trzy komisje smoleńskie – sejmową, w prokuraturze i w MON. Dodatkowo minister Macierewicz prowadzi pokazowe ćwiczenia z obrony terytorialnej.