Zjednoczone – w każdym razie na użytek konferencji prasowej – siły ministerstwa spraw wewnętrznych (minister Mariusz Błaszczak) i służb specjalnych (koordynator Mariusz Kamiński) ogłosiły, że przygotowują zestaw przepisów mających ograniczyć zagrożenie terroryzmem. Pewnie nie przez przypadek, a z politycznej kalkulacji, zrobili to tuż po tragicznych zamachach w Brukseli. Wszak – jak sami przyznali – projekt stosownej ustawy dopiero powstaje, a pod obrady parlamentu (czy też, jak należałoby powiedzieć w obecnej sytuacji, pod bezdyskusyjne głosowanie) trafi dopiero w maju.
Już to nakazuje, by uważnie przyglądać się poszczególnym propozycjom. Choćby tym dotyczącym ograniczania prawa do zgromadzeń czy możliwości prowadzenia przeszukań przez okrągłą dobę.
Lecz prawdziwy problem leży nawet nie w konkretnych pomysłach, lecz w tym, że trudno ufać forsującej je ekipie rządzącej. Wszak ta ostentacyjnie lekceważy konstytucję (było nie było statuującą prawa i wolności obywatelskie). Próbuje ponadto dezawuować sądy, które – w cywilizowanym państwie – są niekwestionowanym strażnikiem swobód jednostki w starciu z władzą (w tym ze służbami specjalnymi).
W sytuacji zagrożenia obywatele gotowi są na wiele poświęceń i wyrzeczeń. Także tych dotyczących ich swobód. Choćby prawa do prywatności, ale także zwykłej wygody czy możliwości korzystania ze zdobyczy cywilizacyjnych XXI wieku (m.in. swoboda i łatwość podróżowania czy komunikowania).
Muszą jednak być spełnione dwa warunki. Pierwszy to zaufanie do rządzących polityków: ich celów, przywiązania do wartości demokratycznych, klasy wreszcie. Drugi: obywatele owi muszą żyć w demokratycznym państwie prawa. Czyli mieć pewność, że w razie jakichkolwiek możliwości lub nawet podejrzeń o nadużywanie przez władzę przyznanych jej narzędzi będą mogli zwrócić się do niezależnego sądu (z Trybunałem Konstytucyjnym na czele), a władza jego wyrok uszanuje.
Problem w tym, że od pewnego czasu Polska demokratycznym państwem prawa być – z winy obecnej władzy – przestaje.
Dlatego właśnie mogą pojawić się obawy, że szykowane regulacje posłużą nie tylko walce z terrorystami.