Badania opinii zniechęciły PiS. Marsz poparcia dla rządu przeniesiono na maj.
W szóstą rocznicę katastrofy smoleńskiej, pierwszą po odzyskaniu Pałacu Prezydenckiego przez PiS, partia miała zorganizować marsz miliona. Jednak na nic nawoływania na Facebooku Krystyny Pawłowicz: „Przybądźcie 10 kwietnia, w niedzielę, z najdalszych zakątków Polski, by pokazać targowicy i zagranicy, że Polska ma swoich obrońców (…) Zobaczymy, kogo jest więcej, Polaków, czy zdrajców”. Nie przybędą, a raczej regionalni szefowie partyjni nie zwiozą ich do Warszawy, bo przy Nowogrodzkiej uznano, że się to partii nie opłaca. – Mamy sygnały podparte badaniami, że połączenie manifestacji poparcia dla rządu z rocznicą katastrofy smoleńskiej nie jest najlepszą drogą, nie doda nam poparcia. Zaostrzenie kursu smoleńskiego obniża naszą popularność. Chcemy wykorzystać słabość PO, to, że jest zajęta sama sobą, i pokazać naszą umiarkowaną twarz. Chcemy odrobić trochę strat sondażowych – mówi osoba związana z centralą PiS przy Nowogrodzkiej. W tę koncepcję wpisuje się przedświąteczny apel prezesa PiS: „abyśmy nie prowadzili, przynajmniej do momentu, w którym zakończy się wizyta Ojca Świętego w Polsce, ostrych walk politycznych”. Marszu miliona więc nie będzie, ale słychać za to, że marsz poparcia dla rządu, oderwany od smoleńskiego kontekstu, odbędzie się w maju.
Scenariusz obchodów szóstej rocznicy jest podobny do tego z lat ubiegłych. Rozpoczną się rano mszą w intencji ofiar w kościele seminaryjnym przy Krakowskim Przedmieściu. A o godz. 8.41 przed Pałacem Prezydenckim zaplanowano apel pamięci.