Ekshumacje „prawie wszystkich” ofiar katastrofy smoleńskiej? Nawet bez zgody rodzin
Prok. Marek Pasionek, szef ekipy prokuratorskiej badającej na nowo katastrofę smoleńską, przyznał, że nie wyklucza zarządzenia ekshumacji „prawie wszystkich” osób, które zginęły w kwietniu 2010 r. Dodał, że do otwarcia grobów i badania ciał może dojść nawet wbrew woli rodzin ofiar, bo to „prokurator jest gospodarzem postępowania” i to „do niego należy decyzja władcza w tej kwestii”.
Prokurator tłumaczy, że śledczy nie mogą – jak to ujmuje – „pozostać obojętni” na fakt, że „ukazały się liczne nieprawidłowości” (w kwestii, jak można się domyślać, identyfikacji zwłok).
Tymczasem, po pierwsze, przeprowadzone do tej pory ekshumacje tylko w dwóch przypadkach potwierdziły podejrzenia o zamianie zwłok w trumnach. W pozostałych trzech przypadkach sugestie takie okazały się fałszywe.
Po drugie, okoliczności choćby już tych ekshumacji dowiodły, że są one wykorzystywane politycznie. I chodzi nie tylko o kolejne niczym nie poparte oskarżenia. Dochodziło bowiem nawet do gorszących przepychanek i manifestacji na cmentarzach (z udziałem m.in. posłów PiS Antoniego Macierewicza i Anny Fotygi oraz Grzegorza Brauna).
Po trzecie wreszcie, prokuratura ma już na koncie skandaliczne, bo kompletnie chybione i niepotrzebne, ekshumacje. Swego czasu na przykład pewna pani prokurator z Katowic zarządziła wydobycie zwłok generała Sikorskiego z Krypty Wawelskiej, sugerując, że pomoże to wyjaśnić okoliczności katastrofy pod Gibraltarem. Symbolem stało się zdjęcie, które pani prokurator zrobiła sobie przy grobowcu generała, aby pochwalić się tym znajomym w internecie.
Z kolei jej koledzy z krakowskiego IPN przeprowadzili równie absurdalną (i sprzeczną z wolą części rodziny) ekshumację zwłok Stanisława Pyjasa (związanego z opozycją studenta UJ, którego ciało znaleziono w maju 1977 r.