Świadectwem nadciągającego końca chrześcijaństwa na tych ziemiach jest natomiast – zdaniem niektórych – brak wśród miejscowej ludności chrześcijańskiego miłosierdzia dla uchodźców i niechęć do ich ewentualnego przyjęcia. Tak nieprzyjazna reakcja wobec bliźnich może świadczyć o tym, że na ziemiach polskich chrześcijaństwo, mimo dobrych intencji Mieszka I i tysiącletnich wysiłków kolejnych władców, po prostu się nie przyjęło. Obecnie próbuje się je zastąpić tzw. dobrą zmianą, która jest intensywnie wprowadzana, chociaż też nie ma pewności, czy się przyjmie. Mieszkiem I tej zmiany został Jarosław Kaczyński, którego ochrzczono już prezesem Polski i jej zbawicielem. O tym, że jest to władca na miarę Mieszka, najlepiej świadczy to, że tak jak dzięki decyzji Mieszka z 966 r. Polska weszła do Europy, tak dzięki 1050 lat późniejszym decyzjom prezesa Kaczyńskiego – może z niej wyjść.
Wielu historyków uważa, że Mieszko, wyrastający dziś na Jarosława Kaczyńskiego epoki Piastów, przyjął chrzest nie tylko z powodów politycznych, ale także dlatego, że wiązało się z tym świadome wejście do świata kultury chrześcijańskiej. Mieszka, powiadają, musiała pociągać atrakcyjność tego świata, jego tradycje w organizacji państwa. Po tysiącu latach widać, że były to ciągoty zgubne, bo ten świat nie ma Polsce zbyt wiele do zaoferowania. Dlatego moim zdaniem dobrze, że aktualnego władcę Jarosława Kaczyńskiego kontrowersyjna atrakcyjność świata zupełnie nie pociąga i że swoją politykę oparł on na niewyjeżdżaniu z kraju, zwłaszcza do państw, których władcy nie rozumieją po polsku. Prezes Kaczyński pokazał również, że nie ceni zachodnich tradycji organizacji państwa, które tak pociągały Mieszka I, a zamiast tego wprowadza obecnie w Polsce system rządów opartych na dezorganizacji państwa.