Bycie kimś, o kim wiadomo, kto to nie jest, ociepla wizerunek Nawrockiego, dodaje mu wiarygodności i może zapewnić przewagę nad konkurentem z PO. Uważam, że PiS pilnie potrzebował kandydata, który nikogo nie przypomina.
Stał czy jechał – wszystko jedno, w końcu wiadomo, że Macierewicz nie łamie przepisów dla przyjemności, tylko dlatego, że załatwia ważne dla Polski sprawy i mu się spieszy.
„Niech pan tu podejdzie, niech pan ma odwagę podać mi rękę” – zachęcał zdesperowany marszałek, przekonując, że „nie możemy się nienawidzić pod biało-czerwoną”. Ale grupka Wolnych Polaków się nie ugięła.
Zgadzam się z Błaszczakiem, że Amerykanie nie po to wybrali kandydata popieranego przez PiS, żeby w Polsce nadal rządził Tusk. Demokracja wymaga, żeby ich wybór uszanować.
Prezes PiS czeka na wyniki badań, tymczasem poseł Przemysław Czarnek, żeby nie tracić czasu, sam się zbadał i uznał, że czuje się tak dobrze, że „rusza w tournée po Polsce”.
Na zrobionym ukradkiem nagraniu z udziałem europosłanek Anny Zalewskiej (PiS) i Joanny Scheuring-Wielgus (Lewica) widać, jak obie głośno śmieją się i obejmują. Sprawa natychmiast wywołała skrajne reakcje widzów.
Jak sądzę, przytłaczająca większość Polaków z zadowoleniem i ulgą przyjęłaby fakt, że Duda przestał wygłaszać orędzia. Nie oszukujmy się, gdy robi najgroźniejsze miny, wywołuje jedynie rozbawienie i uśmiechy politowania.
Fakt, że przy okazji dostarczania Polsce Abramsów i Patriotów w pakiecie dostarczana jest propaganda dewiacji i zboczeń, to dla Brauna skandal ocierający się o molestowanie.
Największą ofiarą Tuska stała się niestety szlachetna i pełna dobroci zbiorowość Polaków, którą Tusk przekształcił w motłoch po to, żeby z jego pomocą wygrać wybory. Jak wiadomo, Jarosław Kaczyński działał na odwrót.
Racibórz Dolny przebił popularnością polityków wszystkich opcji i obecnie cieszy się większym zaufaniem niż prezydent Andrzej Duda, bo jest od niego większy, skuteczniejszy, a do tego tańszy w utrzymaniu.