Nareszcie z Sejmu nadeszła dobra wiadomość. W tym roku Wysoka Izba zafundowała sobie wakacje najdłuższe z dotychczasowych. Ponad 40 dni wolnego, a i wrześniowe posiedzenia krótkie, może nawet jednodniowe, choć na wszelki wypadek rozpisane na dwa dni. Trudno przecież przewidzieć, kiedy i o co wybuchnie kolejna polityczna awantura, bo że wybuchnie, nikt nie ma wątpliwości. Teraz też miało być godnie i spokojnie, bo przecież obrady miały poprzedzić wielkie narodowe skupienie z okazji rocznicy chrztu Polski i specjalny wyjazd całego Zgromadzenia Narodowego do Poznania, aby wysłuchać prezydenckiego orędzia, a tu proszę: głosowanie na dwie ręce, kaptowanie w kuluarach posłów opozycyjnych, aby złamali partyjną dyscyplinę, pospieszna ucieczka marszałka Kuchcińskiego, a nawet interwencja prezydenta zaniepokojonego, czy przy pospiesznym wyborze kolejnego pisowskiego kandydata do Trybunału Konstytucyjnego nie złamano prawa.