Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Zrobieni w Polaka

Mizerski na bis

Polityka
Po teksty Stanisława Janeckiego w tygodniku „wSieci” sięgam, gdy chcę się dowiedzieć, jak jest i kto za tym stoi.

Z ostatniego tekstu dowiaduję się np., że jest bardzo niedobrze, a stoi za tym agresywny niemiecki kapitał, który zdominował polskie media. Jak ustalił Janecki, kapitał ten udziela wydawcom i redaktorom niemieckich mediów w naszym kraju „ścisłych politycznych wskazówek, bardzo konkretnych i bardzo brutalnych”. Do pełni władzy w Polsce brakuje mu już tylko którejś z ogólnopolskich telewizji, chociaż nie jest to wielki problem, gdyż zdaniem publicysty „niemieckie interesy są bardzo często zgodne z antypisowską linią kanałów należących do grupy TVN” oraz z tym, co jest pokazywane w Polsacie. Rodzi to, niestety, obawy, że kierownictwo tych rzekomo polskich stacji także przyjmuje brutalne wskazówki z centrali w Niemczech.

Co jest celem niemieckiego kapitału, infiltrującego polskie portale, gazety, tygodniki, pisma kobiece, motoryzacyjne, młodzieżowe, modowe i popularnonaukowe? Jest nim, powiada Janecki, kształtowanie Polaka, „którego polityka brzydzi i odrzuca, więc z czasem traci własne zdanie i polityczne preferencje”. Będący wytworem niemieckiego kapitału Polak zostaje stopniowo pozbawiony „własnego gustu i smaku estetycznego”, na skutek czego zaczyna nienawidzić „wszystkiego, co kojarzy się z prawicą, patriotyzmem, walką o suwerenność i narodowe interesy”. A w konsekwencji – jak można się domyślać – zostaje wegetarianinem, rowerzystą, komunistą, złodziejem, czyli zwolennikiem KOD, tak podatnym na sterowanie „jak konsumenci mający wybierać proszki do prania”. Oczywiście zgadzam się z Janeckim, że pozbawiony własnego gustu i smaku Polak, nieposiadający w dodatku politycznych preferencji, zamiast proszku polskiego zawsze wybierze niemiecki, a jeśli dysponuje odpowiednimi środkami, to jeszcze cynicznie dokupi do niego niemiecką pralkę.

Janecki słusznie ma za złe niemieckiemu kapitałowi, że najwięcej szkód czyni w głowach naszej młodzieży, która w pogoni za podsuwanymi jej dobrami głupieje i nie tylko nie ma już politycznych preferencji, ale nie ma także czasu „na zajmowanie się polską historią, na zrozumienie bieżącej polityki”. Janecki, który niemieckiemu kapitałowi się opiera, i dlatego określone polityczne preferencje posiada, stara się pomóc młodzieży w zrozumieniu tej polityki, z tym że jest to robota głupiego, bo Niemcy młodych tak otumanili, że ci zamiast słuchać Janeckiego, wolą się skupiać „na modzie, muzyce, seksie, flirtowaniu” oraz konsumpcji niemieckiej elektroniki, dezodorantów i proszków do prania.

Czy to się z czymś nie kojarzy? Wielu z nas może i nie, ale Janeckiemu – tak. „Przecież to są strategie realizowane wobec Polaków z Generalnej Guberni” – ostrzega.

Trzeba sobie powiedzieć, że w tej sytuacji przyszłość Polaków nie rysuje się różowo. Można się oczywiście zastanawiać, czy ktoś nie powinien Niemców powstrzymać. Moim zdaniem na Unię nie ma co liczyć, a redaktor Janecki i jemu podobni, mimo że hojnie obdarzeni charakterystycznym dla Polaka gustem i smakiem estetycznym, mogą nie wystarczyć. Dlatego uważam, że wszyscy powinniśmy się dołączyć i zamiast oddawać się muzyce, seksowi czy flirtowaniu (co wyrządza krzywdę nie tylko nam, ale i Polsce), oddać się intensywnej lekturze publicystyki Janeckiego. Nie wiem tylko, czy damy radę.

Polityka 18.2016 (3057) z dnia 26.04.2016; Felietony; s. 115
Oryginalny tytuł tekstu: "Zrobieni w Polaka"
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną