Tragedia konserwatyzmu odbywa się po cichu, jakby niezauważona, choć władza wręcz ostentacyjnie depcze właśnie cały kanon wartości konserwatywnych. To może mieć istotne konsekwencje zarówno dla państwa, jak i dla samej partii rządzącej, podającej się za konserwatywną.
Konserwatyści mają prezydenta, rząd, parlament, media publiczne („niepokorni” przecież też się mają za konserwatystów), spółki Skarbu Państwa, a nawet stadninę koni, ale właśnie tracą tożsamość.