Joanna Podgórska: – „Dobra zmiana” dotarła do IPN. Sejm znowelizował ustawę o jego funkcjonowaniu. To było potrzebne?
Prof. Antoni Dudek: – IPN potrzebował zmian, by się dalej rozwijać. Niektóre z nich nowelizacja przeprowadza, ale bardzo wielu, niestety nie. Na przykład tych dotyczących pionu śledczego, który od lat wymaga radykalnej kuracji odchudzającej. Za to wprowadza inne, których rezultaty dopiero zobaczymy. Czy wyjdą Instytutowi na zdrowie? Ja jestem sceptyczny.
Jedną ze zmian miała być rezygnacja z konkursu na prezesa IPN, co według specyficznej logiki posła Arkadiusza Mularczyka, autora nowelizacji, miało zwiększyć niezależność prezesa. Ostatecznie konkurs zostaje. Będzie fasadowy?
Wszystko zależy od składu Kolegium. Mam nadzieję, że ludzie, którzy się w nim znajdą, zdają sobie sprawę, że konkurs na stanowisko prezesa IPN ma już swoją tradycję. Konkurs z 2005 r. miał dwie odsłony, bo w pierwszej żaden z kandydatów nie uzyskał większości. W drugiej zmierzyli się Janusz Kurtyka i Janusz Krupski. Kurtyka wygrał jednym głosem. To było autentyczne starcie dwóch wizji IPN. Po sześciu latach sytuacja powtórzyła się przed Radą IPN, w której mam przyjemność zasiadać. Najpoważniejszymi kandydatami byli obecny prezes dr Łukasz Kamiński i prof. Janusz Wrona. Kamiński również wygrał jednym głosem. Do momentu, gdy nie policzono głosów, naprawdę nie miałem pewności, kto wygra. Mam nadzieję, że również do obecnego konkursu stanie co najmniej dwóch kandydatów, a ich wizje będą zróżnicowane. Byłbym zaskoczony, gdyby prezesa wybrano jednogłośnie.