Kraj

Republika się burzy

Merostwo Paryża wpadło na kolejny wspaniały pomysł.

Ze względów ekologicznych od 1 lipca 2016 r. nie będą mogły jeździć po Paryżu auta zarejestrowane przed 1997 r. (dotyczy to 513 tys. samochodów), a od 1 stycznia 2020 r. zarejestrowane przed 2011 r. (tym razem chodzi już o 2 mln aut).

Ma to w jakiejś mierze – nikt dokładnie nie wie, w jakiej – w każdym razie niewielkiej, oczyścić powietrze w stolicy. Jak każda władza merostwo nie wchodzi w szczegóły. Wysysa z palca magiczną datę i tak ma być. Rzecz nie w tym nawet, iż znaczna część owych starych samochodów zaopatrzona jest w specjalne filtry. Nie będziemy się też użalać nad wielbicielami starych limuzyn ubarwiających uliczny pejzaż.

Tak się jednak dziwnie składa, że 95 proc. spośród owych 513 tys., a za chwilę 2 mln samochodów, należy do ludzi, których po prostu nie stać na sprawienie sobie nowszych modeli. Dotyczy to przede wszystkim robotników żyjących z drobnych usług, emerytów, studenterii...

Oczywiście po co jakiś student ma jeździć samochodem? Ma toto młode, zdrowe nogi, może drałować chodnikami lub po schodach metra. Z emerytami już niby gorzej. W końcu jednak jeśli im się metro nie podoba, to niech siedzą w domu. Tak powoli przywracamy klasowy charakter miasta. Pod ziemią i w przeładowanych autobusach niech się kłębi tłuszcza, zaś po zastrzeżonych ulicach niech suną piękne bryki i grube portfele. Jednocześnie merowa Paryża pani Hidalgo jest rzecz jasna socjalistką i głosi z miedzianym czołem hasła równości społecznej.

Socjalistyczny rząd przedstawił projekt nowego kodeksu pracy. Nikt nie przeczy, iż stary trzeba było zreformować, a przynajmniej uprościć, gdyż w tysiącach jego paragrafów gubili się najtężsi specjaliści.

Polityka 21.2016 (3060) z dnia 17.05.2016; Felietony; s. 112
Reklama