Pewnie nie mnie jednego. Rząd znów pokazał, co jest jego priorytetem i kto tak naprawdę podejmuje decyzje w Polsce. W Sejmie miała się zebrać komisja finansów, by zaopiniować kandydaturę Adama Glapińskiego na szefa NBP. Nie zebrała się jednak, ponieważ politycy PiS zostali wezwani do Torunia na konsekrację kościoła, który zbudował ojciec Rydzyk. Jemu się nie odmawia nawet na kolanach. A skoro już jestem przy klęczniku, to aż się prosi, by przypomnieć, że w klinice państwowej MSWiA w Warszawie odbyła się uroczystość „Wprowadzenia Relikwii św. Jana Pawła II”. Szpital podlega ministrowi Błaszczakowi, któremu takie wydarzenia będą z pewnością bardzo pomocne w dalszej pracy. Niestety, nie można go nazwać trendsetterem, bo sprowadzanie szczątków różnych świętych do urzędów i gmachów państwowych stało się ostatnio prawie obowiązkowe. Nie tak dawno temu Pałac Prezydencki wzmocnił się relikwiami pewnej włoskiej świętej. Pomagają one głowie państwa w staraniach, by polskim rodzinom łatwiej było pokonywać trudności „ekonomiczne, demograficzne i ideologiczne”.
Relikwie są też w Sejmie. Niestety, w niczym nie pomagają. Tajfun słów, które wydobyły się z premier Szydło na ostatnim posiedzeniu naszego parlamentu, urywał głowy posłom oraz wszystkim Polakom tęskniącym za demokratycznym ładem prawnym. Rozsierdzona szefowa rządu lżyła i oskarżała opozycję o zdradę i targowicę. Szydziła, że cieszą się z krytycznej opinii Komisji Europejskiej na temat praworządności w Polsce. Krzyczała, że kocha ojczyznę i naszej suwerenności nie odda w obce ręce. Obce, czyli unijne. Z pewnością zaskarbiła sobie tymi słowami uznanie i podziw wszystkich krajów spod dwunastogwiezdnej flagi.