W 1435 r., w Orleanie organizuje Gilles de Rais (ścięty skądinąd później, w środę 26 października 1440 r., za gwałcenie i mordowanie dzieci; był prototypem okrutnego Sinobrodego z baśni Perraulta) ogromny spektakl odtwarzający zniesienie oblężenia miasta przez Joannę d’Arc 8 maja 1429 r., której był wiernym towarzyszem. Do widowiska zatrudniono ponad 600 aktorów i statystów, odbudowano zniszczony donżon i angielskie machiny oblężnicze... Prócz 80–100 tys. złotych ecu, co było na owe czasy sumą ogromną, musiał jeszcze Gilles de Rais zapłacić głową świętego Honoriusza w srebrnym relikwiarzu, bezcennymi inkunabułami (w tym oryginałem „Państwa Bożego” św. Augustyna), ornamentami ze swojej kaplicy, rumakami pełnej krwi etc.
Inscenizacja była tak dosłowna, a zapał uczestników szczery, że zginęła w niej bliżej nieokreślona liczba osób, przede wszystkim chwilowych „Anglików”. W kolejne rocznice władze miasta próbowały kontynuować obchody na nieporównywalnie rzecz jasna mniejszą skalę, już po paru latach doszły jednak do wniosku, iż „okolica, uposażenie rycerskie, jako i przyodziewek ludzki” we wszystkim się zmieniają, toteż dalsze przedstawienia bardziej niż przypomnieniem prawdy „maskaradą dla gapiów się staną, szacunku zdarzeniom nie przysparzając”. Tak stanowili rajcy Orleanu około 1450 r., a więc ledwie niecałe ćwierć wieku po triumfie dziewczyny z Domremy.
W Polsce zapanowała ostatnimi laty moda na tak zwane rekonstrukcje historyczne. Pasjonaci wszelkiego wieku wyklepują sobie na przykład rycerskie zbroje, z kolczugami, opachami, nałokcicami, hełmami, szyszakami.