Ustawa antyterrorystyczna dająca władzy prawo blokowania stron w internecie (przyjęta właśnie przez Sejm i głośno oprotestowana przez organizacje stojące na straży praw obywatelskich) wydaje się niewinną igraszką przy wykonanej po cichu zmianie w Kodeksie postępowania karnego (kpk). Tam chociaż zostawiono sądom ograniczone prawo do oceny zasadności podsłuchu, tu zaś poprawiony kpk daje ministrowi nieograniczoną władzę.
Poprawkę nr 12 minister wprowadził osobiście. – Trafiła do Sejmu akurat wtedy, gdy wszyscy zaabsorbowani byli projektem ustawy antyterrorystycznej, który w ten sposób zadziałał jak zasłona dymna – mówi prof. Ewa Gruza, kryminolog z Uniwersytetu Warszawskiego, specjalistka od uprawnień służb.
Nowelizacja kpk była bardzo obszerna, wprowadzana pod nośnym społecznie hasłem przywrócenia sprawiedliwości w sądach, co zapowiadała jeszcze w kampanii premier Beata Szydło. Chodzić miało o to, żeby znowu na sędziach spoczywał obowiązek ustalania prawdy, by nie byli tylko arbitrami przy pojedynku prokuratora z obrońcą – co rzeczywiście obowiązywało od lipca ubiegłego roku i miało skrócić procedowanie. I tego właśnie dotyczył projekt nowelizacji.
Jak każdy rządowy dokument tego typu przeszedł wszystkie wymagane konsultacje, zebrał opinie środowisk prawniczych i tak obudowany poszedł do Sejmu. Wówczas jeszcze żadnych zmian dotyczących podsłuchów w projekcie nie było. – Na bieżąco starałam się śledzić te prace, ale o dokonywanych zmianach dotyczących tak wrażliwych kwestii jak podsłuchy czy o likwidacji tzw. zgody następczej sądu na ich wykorzystanie dowiedziałam się, gdy już zaczęły obowiązywać – dodaje prof.