Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Barbarzyńcy na stadionie

Kiedy Europa emocjonuje się mistrzostwami w piłce nożnej (w Polsce mecz z Niemcami oglądało 14 mln widzów), publicystka Ewa Polak-Pałkiewicz ostrzega na łamach „Rzeczpospolitej”: Źle się bawicie, Europejczycy.

Piłka nożna to opium dla ludu. Ani Pan Bóg, ani Mieszko I piłki nie kopali. W obszernym i raczej nudnym eseju pod tytułem „Nadchodzą poganie” autorka ubolewa, że chrześcijaństwo się kurczy na rzecz naturalizmu (czyli „nie ma nic poza materią, nie istnieje zewnętrzna racja istnienia, rzeczywistość społeczną reguluje czysta biologia i prawa przyrody”). Jednym z przejawów tego zdziczenia jest… sport. „Gloryfikowany i wyznawany na modłę nowej religii. Masowe rozrywki na stadionach przypominają coraz bardziej igrzyska, ekstrakt pogańskiej kultury, która czcią otaczała witalność, siłę biologiczną człowieka, płodność”. Być może autorka zaakceptowałaby piłkę nożną, ale tylko gdyby grano w nią na kolanach.

Do innych przejawów kultury pogańskiej publicystka zalicza kult ciała uprawiany w „luksusowo wyposażonych łazienkach” (czyżby sama zatrzymała się na etapie łaźni, wiadra i miski?), przypisywanie jednostce specjalnych praw niepochodzących od prawa moralnego, „sadzenie rozmaitych »dębów pamięci« zamiast stawiania krzyży, wznoszenia kapliczek” itd. Ulubionym bohaterem publicystki jest Mieszko I, którego „umysł musiał w 966 roku dokonać ogromnego skoku: przejście od religii pogańskiej do wyznawania Trójcy Świętej”, co łączyło się z pokorą i „wielką pracą intelektualną”. Przyjmując chrzest, Mieszko I „ujrzał niezmienność Boga i Boga jako cel (…) musiał swoim umysłem przyjąć ideę nieśmiertelności duszy ludzkiej (…) niebo, piekło i czyściec”.

Ewa Polak-Pałkiewicz wysoko ceni Mieszka I. Gdyby publicystka ograniczyła się do tego wyznania wiary, można by powiedzieć: „amen i kropka”.

Polityka 26.2016 (3065) z dnia 21.06.2016; Felietony; s. 94
Reklama