Do upamiętniania bohaterów, z narażeniem życia ukrywających Żydów, najczęściej w skrajnie nieprzyjaznym, antysemickim środowisku społecznym, ten miłośnik Żydów, o iście „talmudycznej moralności”, wziął się już przed laty. Dziś sfinalizował swój plan. A MSZ w ramach projektu „Współpraca w dziedzinie dyplomacji publicznej 2016” dało Fundacji Lux Veritatis skromne 200 tys. zł – podobno na wyrycie nazwisk 1059 Polaków zamordowanych za ukrywanie Żydów. Kwota nielicząca się w tym gradobiciu finansowym, jakie dotyka Kościół od 26 lat. Nie dotacja tu zasmuca, lecz nieświadomość władz, iż biorą udział w przedsięwzięciu cynicznym i przewrotnym – takim, które Polacy zwykli z hebrajska nazywać hucpą.
Może nie wiedzą, a może tylko udają nieświadomość tego, że nie o wyrycie nazwisk w kamieniu tu chodzi, lecz o wyrycie w mózgach Polaków dyskursu o Polakach i Żydach, który słychać z radiomaryjnych głośników i ambon: Polacy, jako dobrzy katolicy i obywatele kraju o wspaniałych tradycjach tolerancji, czynili, co tylko mogli, by uratować jak najwięcej Żydów w czasie wojny, choć tylko w Polsce karano za to śmiercią. Setki tysięcy ryzykowały życie, a tysiące to życie oddały, aby teraz niewdzięczne to plemię wytykało nam kilka czarnych owiec i szkalowało nas przed opinią światową. Taki to już jest ten naród i taka jego wiara. Ale my trwamy w miłosierdziu i karmimy potrzebujących pokąsaną ręką.
Zakłamanie tego dyskursu jest tak diabelskie, że gniew chwyta rozpacz za gardło, nie pozwalając jej zawyć, a rozpacz wiesza się na gniewie, nie pozwalając mu unieść w górę pięści.