Kraj

Żegnaj Janko!

Janina Paradowska (1942-2016) Janina Paradowska (1942-2016) Michał Grocholski / Agencja Gazeta
Janina Paradowska zostawia ogromną wyrwę w naszej redakcji.

Na cmentarzu Rakowickim w Krakowie pochowaliśmy Jankę Paradowską. Jeszcze w poniedziałek była w redakcji, a w końcu tego samego tygodnia złożyliśmy malutką urnę z jej prochami do grobu. Obok męża Jerzego Zimowskiego, tak jak chciała. Janka i Jurek to była w naszym otoczeniu jedna z najpiękniejszych historii miłosnych dwojga dojrzałych już ludzi, którzy, jak mówiła Janka, spotkali się niesprawiedliwie za późno. Tragiczna śmierć Jurka przed kilku laty złamała ją bezpowrotnie, ale też dodała jakiejś desperackiej odwagi wobec życia. W krótkich przerwach od gorączkowej pracy, która stała się dla niej sensem trwania i ucieczką od samotności, mówiła, że już tylko czeka na spotkanie z mężem. „Chciałabym umrzeć tak jak Jurek – szybko” – powiedziała w którymś z wywiadów. I tak się stało: zmarła nagle, w nocy, nie wiemy, czy na zawał czy udar, w wieku zaledwie 74 lat. Zaledwie, bo Janka wydawała się nam niezniszczalna; zaciekle pracowita, pasjonująca się polityką, ale też teatrem, literaturą, muzyką, podróżująca po kraju za kolejnymi premierami scenicznymi; nienagannie elegancka, zadbana, ale też autoironiczna, z aktorskim zacięciem przymierzająca kolejne kostiumy i pozy.

Akceptowała swój publiczny wizerunek – osoby zdecydowanej w poglądach, apodyktycznej, upartej, ale było to nabudowane na osobowości wrażliwej, ciepłej, przyjaznej ludziom, nawet politykom. Bo politykę i polityków traktowała serio. Sądzę, że oczekiwała od nich przede wszystkim odpowiedzialności za to, co robią i mówią, i była głęboko, osobiście urażona, jeśli nakrywała ich na kłamstwie, chamstwie, hipokryzji, niewiedzy, manipulacjach.

Polityka 28.2016 (3067) z dnia 05.07.2016; Komentarze; s. 6
Reklama