Minister Mateusz Morawiecki planuje, że po likwidacji funduszu 75 procent naszych pieniędzy trafi do nowych funduszy inwestycyjnych. Pozostałe 25 proc. trafi do Funduszu Rezerwy Demograficznej, formalnie zarządzanego przez ZUS.
PiS planował likwidację OFE już od wielu miesięcy. W lipcu 2016 roku na łamach POLITYKI pisała o tym Joanna Solska:
[tekst ukazał się w POLITYCE 12.07.2016 roku]
Prezes Kaczyński i wicepremier Morawiecki zagrali w duecie. Pierwszy postraszył, drugi złagodził i sypnął obietnicami. Po zapowiedzi ostatecznej likwidacji otwartych funduszy emerytalnych wszyscy... odetchnęli z ulgą.
Złe słowa prezesa padły na kongresie Prawa i Sprawiedliwości w sobotę. Były twarde, rynki po nich zamarły. OFE trzeba zlikwidować – stwierdził Jarosław Kaczyński. Tym bardziej że gromadzone w funduszach oszczędności przyszłych emerytów topnieją, zamiast rosnąć. Więc nie ma czego żałować. Trzeba te pieniądze zagospodarować inaczej. Posłużą do sfinansowania rządowego programu odpowiedzialnego rozwoju. Programu Mateusza Morawieckiego, który przyszłych emerytów uczyni bogatszymi.
Kiedy prezes zapowiadał likwidację OFE, nawet Mateusz Morawiecki, który ma tę operację przeprowadzić, nie wiedział jeszcze, jak to zrobi. Nie miał nawet slajdów. Paweł Borys, jego najbliższy współpracownik, prezes Polskiego Funduszu Rozwoju, dostał dwa dni na ich przygotowanie. Żeby wicepremier mógł w poniedziałek, zanim ruszy giełda, pewne rzeczy odkręcić. Bo inaczej zanosiło się na kolejny czarny poniedziałek na GPW. Co piąta złotówka ulokowana w akcjach polskich firm giełdowych znajduje się w portfelu OFE.
Izabela Leszczyna, posłanka PO, była wiceminister finansów, jest zdumiona, że niczego nie konsultowano z ministrem finansów Pawłem Szałamachą.