Czyżby nasz aktualny rząd nie miał nigdy zrozumieć polityki, w której – jak może nigdzie indziej – mieszając się, przemijają słowa i doktryny, trwać natomiast winny rozum i umiar? Czasami tak się wydaje.
W wydanym jeszcze za życia księcia Benewentu Charles’a Talleyrand-Périgorda i posiadającym jego autoryzację „Zagubionym albumie” (wyd. 1829 r.), znajdujemy taką oto, mającą charakteryzować jego rządy, anegdotę: „Przez wiele dni, wychodząc z pałacu, żeby wsiąść do karety, spotykał Talleyrand przed nią elegancko ubranego mężczyznę z kapeluszem w ręku, który głęboko mu się kłaniał. Kim jesteś przyjacielu? – zapytał wreszcie książę.
Polityka
31.2016
(3070) z dnia 26.07.2016;
Felietony;
s. 96