Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Theresa May objeżdża Europę i odwleka rozwód z UE. Co wskóra w Polsce?

Tracz / Kancelaria Prezesa RM
Objazd May jest pokojowy. To nawet jeszcze nie negocjacje, tylko badanie gruntu.

May jeździ po Europie z gałązką oliwną i szuka porozumienia. Mimo że sama nie byłą za wyjściem Wielkiej Brytanii z Unii, to od razu po zaprzysiężeniu zapowiedziała, że od Brexitu nie ma odwrotu.

Jeszcze przed zagranicznymi podróżami May opanowała sytuację na własnym podwórku. Szybko pojechała do Szkocji i do Walii. Rozmawiała z przedstawicielami Irlandii Północnej. Wszędzie w łagodnym tonie, który raczej miał skłaniać do współpracy niż do walki. Dlatego też m.in. w każdej z tych części Wielkiej Brytanii obiecała, że w przyszłości włączy tamtejsze rządy w negocjacje dotyczące wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii.

Potem zaczął się europejski objazd, który zwyczajowo również miałby miejsce, ale na pewno rozmowy skupiałyby się wokół innych tematów i nie byłoby w nich tyle napięcia i niepewności. Być może też zaczęłyby się od Francji, tak jak w przypadku Davida Camerona, albo od Brukseli, jak to zrobił Tony Blair. Theresa May jako pierwsza szefowa brytyjskiego rządu rozpoczyna swoje zagraniczne podróże od Niemiec.

Ale w końcu dzisiaj to Berlin ma decydujący głos, jeśli chodzi o działania Unii Europejskiej. I choć zarówno podczas rozmów z kanclerz Angelą Merkel, jak i później z prezydentem Francji Francoisem Hollande’em, premierem Włoch Matteo Renzim, premierem Irlandii Endą Kennym czy premierem Słowacji Roberto Fico nie było wstępnych negocjacji w sprawie wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii, to nie dało się tego tematu ominąć.

Do każdego z tych krajów May przyjeżdża z wyciągniętą ręką na zgodę i zapewnia, że choć Brytyjczycy zagłosowali z Brexitem, nikt nie chce zerwania stosunków. Biorąc pod uwagę wieloletnią współpracę gospodarczą Wielkiej Brytanii z różnymi krajami Unii, wszystkim zależy na poprawnym ułożeniu dalszych relacji.

Reklama