Na prawo, a nie na lewo. Grzegorz Schetyna w „Do Rzeczy” wykłada swoją wizję Platformy
Przewodniczący PO udzielił wywiadu tygodnikowi „Do Rzeczy”, co jest samo w sobie dość ciekawe i nietuzinkowe, ale też w tym wywiadzie powiedział kilka słów ważnych. Ważnych dla Platformy, bo określających jej politykę i kierunek marszu na przyszłość, ważnych też dla innych, bo zapowiadających nadchodzące walki polityczne.
Do 1 października, czyli do kongresu programowego PO, partia ma być wewnętrznie uporządkowana, jednolita i zdyscyplinowana, a więc podporządkowana – jak można to wprost z tekstu wywiadu wydobyć – swojemu przewodniczącemu. Po 1 października Platforma ruszy do wielkiej ofensywy, dla której pierwszym celem będą wybory samorządowe, a potem parlamentarne.
Grzegorz Schetyna jest przekonany, że jego partia pozostawi w polu Ryszarda Petru i samodzielnie wyjdzie na czoło opozycji, że ewentualność budowy jakiegoś szerszego frontu przeciwko rządzącym to jest pieśń przyszłości, niemniej o Mateuszu Kijowskim mówi ciepło. Uważa też, że PiS już zużywa się w postępie geometrycznym. Zaś lewicy po prawdzie nie ma. Czyli, wychodzi na to, choć na razie potwierdzenia nie ma, że wielkim zwycięzcą następnych wyborów parlamentarnych może być tylko PO.
I jest jeszcze jeden wątek, mianowicie – nazwijmy go tak – programowy. Otóż Schetyna będzie chciał prowadzić Platformę kursem liberalno-konserwatywnym, broń Boże jakimś lewicowym, z wyraźnym przekazem chadeckim. Tak przewodniczącemu to wynika z czytania polskiej geografii politycznej i ze znajomości socjologii wyborczej („wybory wygrywa się w Końskich, a nie w Wilanowie”) oraz z tendencji europejskich („Społeczeństwa europejskie będą szukać konserwatywnego modelu politycznego”).
Przekaz robi wrażenie pozbieranego, Grzegorz Schetyna wie, co mówi, a też w jego słowach widać olbrzymie doświadczenie praktyczne. Właśnie – praktyczne. Tak jak gdyby przewodniczący przekonywał swoją partię do realnej polityki, tam na dole przede wszystkim, do działania konkretnego i w związku z konkretnymi ludźmi. Iść zatem na prawo, bo tam są ludzie, nie iść na lewo, bo tam już poszedł PiS i wziął, co swoje. I tak dalej.
Jest tylko jeden kłopot. A mianowicie dlaczego, dla jakich powodów, dla jakich (przepraszam) wartości teraz ma Platforma być taka, a nie taka, jak kiedyś czy wczoraj? Jaką ma pan Grzegorz swoją opowieść dla Polaków, czym się ona różni od tej Jarosława Kaczyńskiego, który też by zapewne twierdził, że idzie kursem konserwatywno-chadeckim? Z tą jednakowoż różnicą, że na pewno nie liberalnym, za to na pewno „narodowym”.
Te różnice mogą być zasadnicze, niemniej trzeba umieć to nazwać. Gdzieś obie partie staną w bliskim sąsiedztwie, tyle tylko, że istnieje niebezpieczeństwo, że to będzie słychać prezesa, a nie przewodniczącego.