Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Ratowanie kompromisu

Komitet Ratujmy Kobiety chce liberalizacji obowiązujących przepisów. Komitet Ratujmy Kobiety chce liberalizacji obowiązujących przepisów. Grzegorz Michałowski / PAP

W jesiennym sezonie parlamentarnym czeka nas polityczna awantura, której stawką może być zdrowie, a nawet życie kobiet.

Do Sejmu trafiły dwa obywatelskie projekty ustaw dotyczących prawa do aborcji. Jeden sygnowany przez tzw. środowiska prolife, które domagają się wprowadzenia całkowitego zakazu aborcji. PiS, który w poprzednich kadencjach popierał tzw. obrońców życia, dziś jest zakładnikiem tamtych obietnic. Jednak w samej partii nie brak przeciwników restrykcyjnych rozwiązań – przeważa opinia, że zakazać powinno się aborcji z powodu zespołu Downa. Politycy PiS obawiają się, że całkowite zniesienie prawa do aborcji wywoła falę protestów – jeszcze większych od tych, które miały miejsce wiosną, kiedy proliferzy zgłosili się ze swoim projektem. To wówczas na lewicy pojawił się pomysł, aby przygotować kontrpropozycję. Powstał komitet Ratujmy Kobiety, który zgłosił projekt ustawy liberalizującej obowiązujące przepisy – dającej prawo do przerwania ciąży do 12 tyg. Komitet skupia osoby związane głównie ze stowarzyszeniem Inicjatywa PL (tu ewakuowała się część młodych działaczy SLD i TR), a także z Zielonymi i organizacjami feministycznymi. SLD, który oficjalnie nie wszedł w skład koalicji, zgłosił własną propozycję – referendum, o którym jednak słuch szybko zaginął.

Inicjatywie PL i koalicyjnym środowiskom ostatecznie udało się zebrać ponad 215 tys. podpisów. – Podpisy wciąż do nas spływają. W Sejmie złożyliśmy 16 pudeł, jakieś 170–180 kg – mówi Dariusz Joński, który koordynował zbiórkę. – Tylko przez naszą stronę www zgłosiło się do nas ponad 4 tys.

Polityka 33.2016 (3072) z dnia 09.08.2016; Ludzie i wydarzenia. Kraj; s. 7
Reklama