1 sierpnia na cmentarzu powązkowskim w Warszawie dwie osoby zdewastowały grób Bolesława Bieruta, pierwszego sekretarza KC PZPR. W sprawę zaangażował się sam minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, który zażądał wypuszczenia podejrzanych z aresztu, ponieważ uznał, że sprawa nosiła znamiona „niskiej szkodliwości społecznej czynu”. Sprawa znów zapoczątkowała dyskusję o tym, czy cmentarz wojskowy i Aleja Zasłużonych to odpowiednie miejsce spoczynku dla komunistycznych dygnitarzy i wojskowych.
Zwłaszcza prawicowi politycy i publicyści bronią sprawców tego zdarzenia, tłumacząc, że po 27 latach sytuacja, w której w Alei Zasłużonych kaci leżą koło ofiar (Bierut podpisywał wyroki śmierci na żołnierzy Armii Krajowej, żołnierze tej organizacji zostali pochowani niedaleko jego grobu), jest niedopuszczalna.
Diabeł tkwi w przepisach
Problemem jest jednak polskie prawo. – Nie ma możliwości przeniesienia szczątków danej osoby bez wyraźnej zgody rodziny – tłumaczy dr Witold Kabański, prezes sądu dyscyplinarnego Izby Adwokackiej w Warszawie. Przepisy, które umożliwiałyby zmianę miejsca pochówku ze względu na przeszłość pogrzebanego, na razie nie istnieją. Zapytaliśmy Centrum Informacyjnym Rządu, czy rząd ma plany stworzenia takich przepisów, ale do momentu publikacji artykułu nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Sprawa nie jest taka prosta. Nawet gdyby takie plany były, nie wystarczyłoby jedynie zmienić przepisów o tym, kto ma prawo do przenoszenia zwłok. Bo kto i na jakiej podstawie określałby, czy dana osoba jest niegodna pochówku w danym miejscu? Kto miałby zgłaszać wnioski o przenoszenie zwłok? Czy zgoda rodziny byłaby brana pod uwagę?