Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Nasza kasa z gumy

Jak przychody dopasować do wydatków budżetowych

Najważniejszym wskaźnikiem w przyjętym przez rząd projekcie budżetu na 2017 r. jest 2,9 proc. Na wszystkie inne mamy nie zwracać uwagi, nie są istotne.

Najważniejszym wskaźnikiem w przyjętym przez rząd projekcie budżetu na 2017 r. jest 2,9 proc. Na wszystkie inne mamy nie zwracać uwagi, nie są istotne. To wskaźnik polityczny nie do ruszenia, do którego minister finansów dopasować musiał pozostałe. Ów wskaźnik mówi, że deficyt finansów publicznych nie przekroczy 2,9 proc. produktu krajowego brutto. Czyli nasza przyszłoroczna dziura budżetowa zmieści się w dopuszczalnym limicie, po przekroczeniu którego państwo musiałoby wydatki gwałtownie ciąć. Wskaźnik ten ma świadczyć o tym, że budżet na 2017 r. jest odpowiedzialny. Dlatego jest taki ważny. To sygnał dla Komisji Europejskiej: że polski rząd jest odpowiedzialny, nie naraża się na wprowadzenie wobec nas procedury nadmiernego deficytu.

Żeby ten sygnał był w miarę wiarygodny, trzeba było podrasować całą resztę. Czyli do rozdętych wydatków państwa dopasować jego planowane przychody. Zapisać, że też będą ogromne. Tu, niestety, zaczynają się wątpliwości. Minister finansów spodziewa się, że ściągalność podatków wzrośnie aż o 8 proc. Poprzednikom się to nie udawało, choć też chcieli. Oby tak się stało. Oby fiskus uporał się z aferami VAT, w wyniku których państwo traci rocznie co najmniej 40 mld zł. Źródło optymizmu ministra finansów na razie jednak nie jest znane. Chyba że wiara czyni cuda i aferzyści z samego strachu zaprzestaną karygodnego procederu. Ale, z drugiej strony, zachęcają do niego wysokie stawki VAT – 23 proc. Miały w 2017 r. powrócić do stanu poprzedniego, czyli 22 proc. Nie powrócą, parlament zmieni ustawę, w której to zapisano. Znajdzie w ten sposób kolejne 7 mld zł.

Polityka 36.2016 (3075) z dnia 30.08.2016; Komentarze; s. 7
Oryginalny tytuł tekstu: "Nasza kasa z gumy"
Reklama