Kraj

Sport to zdrowie?

Sport stał się biznesem, sport stał się profesją, sport stał się narzędziem polityki, sport stał się okazją do manifestowania szowinizmu i wrogości.

Sport to zdrowie, póki tata się nie dowie. To dziecięce powiedzonko z lat 70. odnosiło się do tanich papierosów marki Sport, jednocześnie czyniąc aluzję do lania, należnego dziecku przyłapanemu na paleniu. Dziś nie ma już papierosów o rozczulająco absurdalnej nazwie Sport, a dzieci się nie bije. Jest za to sport przez małe „s” oraz sportowcy przyłapywani na dopingu i karani zakazami udziału w zawodach. Z dawnej ideologii sportu pozostało już niewiele. A była taka piękna! Sport miał być szlachetną rywalizacją młodych, pięknych ludzi, wolną od wrogości i chciwości. Sportowe zmagania miały odnawiać naszą więź kulturową z jasną, apollińską Grecją, więź zaburzoną przez tysiąclecia brudnej propagandy, postponującej Grecję i Rzym jako „świat pogański”. Miało być czysto, dziarsko, humanistycznie i świecko.

Co więcej, sportowa rywalizacja miała posiadać moc terapeutyczną, kompensując i przepracowując konflikty międzynarodowe i animozje etniczne. Zamiast wojny – szlachetne zmagania i gra fair play. Wielka koleżeńska wspólnota sportowców miała stanowić wzorzec dla relacji między nacjami, rasami i grupami społecznymi. Zamiast nienawiści i wojny – przyjaźń i uczciwe współzawodnictwo. Sport wyczynowy stanowić miał zachętę do masowych ćwiczeń fizycznych, gdyż jak wiadomo „w zdrowym ciele, zdrowy duch” (a w chorym, jak się domyślamy, chory). Do tego jeszcze miał być sport pięknym uzupełnieniem eugeniki, ale o tym sza!

Co z tego wyszło, wiecie, więc posłuchajcie: sport stał się biznesem, sport stał się profesją, sport stał się narzędziem polityki, sport stał się okazją do manifestowania szowinizmu i wrogości, sport stał się niebezpieczny dla zdrowia sportowców. Właściwie z całego projektu „usportowienia” społeczeństw Zachodu tak naprawdę wypaliło tylko jedno – upowszechnienie sportu amatorskiego i rekreacyjnego.

Polityka 36.2016 (3075) z dnia 30.08.2016; Felietony; s. 88
Reklama