Informację o wystąpieniu ks. Jacka Międlara ze Zgromadzenia Misjonarzy podała Katolicka Agencja Informacyjna. Ks. Kryspin Banko CM potwierdził, że 26 września opuścił je na własne życzenie. „Wiele osób modliło się w intencji księdza Jacka w ostatnich miesiącach. Proszę, aby taką samą modlitwą otoczyć go w tych trudnych dla niego chwilach. Mogę zapewnić, że to samo czynimy w naszym zgromadzeniu” – wyjaśniał ks. Banko „Gazecie Wyborczej”.
W podobnym tonie wypowiedział się przełożony Domu Prowincjalnego Zgromadzenia Księży Misjonarzy ks. Paweł Holc. Nie zna przyczyn odejścia ks. Międlara ani jego dalszych planów. Podkreśla jednak, że chodzi o jego polityczne zaangażowanie, „które kłóci się z misją Kościoła”, co do zasady apolitycznego.
Informację potwierdził wreszcie ks. Jacek Międlar, publikując na Twitterze specjalne oświadczenie:
PRZYWRÓCMY KOŚCIÓŁ W RĘCE CHRZEŚCIJAN pic.twitter.com/iVdxr9lTWP
— Jacek Międlar (@jarek_44) 27 września 2016
Nie wiadomo, czy decyzja ks. Międlara jest ostateczna, ale ks. Holc zapewnia, że jeśli kapłan zechce – może wrócić. „Nigdy nie jest tak, żeby droga była od razu zamknięta. Dopóki nie podejmie decyzji, które te drzwi do końca zamkną” – wyjaśnia.
Ks. Jacek Międlar budził kontrowersje, stając się duchowym autorytetem narodowców, zwłaszcza po mszy, którą odprawił w ich intencji w kwietniu w katedrze białostockiej. Msza odbyła się na okoliczność 82. rocznicy powstania Obozu Narodowo-Radykalnego. 19 kwietnia przełożeni wystosowali wobec duchownego zakaz wystąpień publicznych, ale ks. Międlar pozostawał (i pozostaje) aktywny w mediach społecznościowych.
27 września prokuratura białostocka uznała, że w kazaniu wygłoszonym (publikujemy jego fragmenty) w katedrze białostockiej ks. Jacek Międlar nie nawoływał do nienawiści. Zawiadomienie do prokuratury złożyła posłanka Nowoczesnej Joanna Scheuring-Wielgus. Czym zasłużyła sobie zresztą na mocną wypowiedź, w której także dopatrywano się znamion mowy nienawiści.
Czytaj także: Ksiądz Jacek Międlar, męczennik narodowców