Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Fotograf „Super Expressu” ukarany za niewygodne dla polityków zdjęcie. Ale to dopiero początek

Flickr CC by 2.0
To książkowy przykład komunikacji jednokierunkowej: władza do obywatela, bez odbioru i bez prawa zabrania głosu.

Jak poinformował fotograf Maksymilian Rigamonti, Paweł Dąbrowski, fotoreporter „Super Expressu”, dostał w czwartek roczny zakaz wstępu do budynku Sejmu. Powodem jest zdjęcie, na którym widać bose stopy posłanki Lidii Gądek, która siedząc w sejmowej ławce, zdjęła buty. Pani poseł narzeka, że ma problemy z krążeniem i dała nogom odpocząć. Mówi, że nie ma żalu do fotografa.

Ale zdjęcie nie spodobało się pracownikom biura prasowego, którzy skierowali wniosek do Komendanta Straży Marszałkowskiej. Ten zdecydował o ukaraniu fotoreportera rocznym zakazem wstępu do parlamentu. Uzasadnienie? Zdjęcie „narusza powagę Sejmu i dobre obyczaje”.

Kto je naruszył? Fotograf, który udokumentował publiczną, jakby nie było, działalność pani poseł? Czy raczej ona sama, zezwalając sobie na rozluźnienie dyscypliny? Czy normom savoir vivre’u nie stało się zadość – można o tym naturalnie rozmawiać. Ale nie ma wątpliwości, że tu przede wszystkim zostało naruszone, i to poważnie, prawo dziennikarzy do przyglądania się władzy. Bo jak inaczej rozumieć karę za upublicznienie niewygodnego dla polityków przekazu?

Zdjęcie przedstawia parlamentarzystkę w pracy – w miejscu publicznym, w którym pełni swoją funkcję z mandatu i za pieniądze wyborców. Nie została naruszona jej intymność, skoro pani poseł sama zdecydowała się na zdjęcie butów i pokazanie stóp w miejscu pracy. Jeśli posłowie podczas posiedzeń wietrzą nogi, jedzą sałatkę albo siedzą na Facebooku, to mamy prawo o tym wiedzieć. Nie będzie nam to dane, jeśli dziennikarze nie będą mieli swobody wykonywania zawodu.

To nie pierwszy raz, gdy parlament w tej kadencji usiłuje ograniczyć swobody dziennikarzy.

Reklama