Koń wykonał dla Polski kawał ciężkiej roboty, dlatego podniesienie statusu bezwzględnie mu się należy. Inicjatywa Sejmu jest zgodna ze światowym trendem, żeby konia nie jeść, tylko go rozumieć i szanować. Przyjmując projekt uchwały, Sejm ma dołączyć konie „do panteonu naszych symboli, jakimi są orzeł i bocian”.
Symboliczną wymowę posiada fakt, że w tym samym czasie Sejm zajął się także sędziami Trybunału Konstytucyjnego, których status, w porównaniu ze statusem konia, jest w opinii posłów PiS stanowczo za wysoki i wymaga obniżenia. Ich zdaniem moralna kondycja obecnych sędziów TK jest tak zła, że żaden z nich nie może się równać nie tylko z orłem, bocianem czy koniem, ale nawet z ministrem Jakim.
Coraz częściej mówi się też o upadku służby cywilnej. Na szczęście władza reaguje w tej sprawie bardzo zdecydowanie, np. wojewoda pomorski do pomocy urzędnikom zatrudnił kapelana, który włada pięcioma językami. Jestem pewien, że dzięki zdolnościom językowym kapelan szybko złapie z wojewodą oraz urzędnikami dobry kontakt duchowy i w ten sposób udowodni, że kapelanizacja urzędów jest równie ważna jak komputeryzacja. A w dłuższej perspektywie może nawet ważniejsza.
Jednym z ważnych zadań kapelana-poligloty powinna być poprawa komunikacji urzędników z petentami, bo często zdarza się, że urzędnik coś do petenta mówi, a ten udaje, że nie rozumie. Poza tym kapelan mógłby być dla interesantów kimś w rodzaju urzędnika ostatniego kontaktu. Kontakt takiego interesanta z kapelanem definitywnie kończyłby drogę urzędową – po uzyskaniu od kapelana krzyża na drogę, interesantowi pozostałoby spokojne oczekiwanie w domu na decyzję w swojej sprawie i modlitwa o to, aby była to decyzja korzystna.
Inne urzędy wojewódzkie na razie nie widzą konieczności zatrudniania kapelanów, ale jestem przekonany, że zmienią zdanie.