Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Odlotowy przetarg

Śmigłowiec Black Hawk Śmigłowiec Black Hawk Bartosz Krupa / EAST NEWS

Przetarg na śmigłowce dla polskiej armii kosztował będzie krocie. Do ceny śmigłowców Black Hawk trzeba będzie dodać koszt odszkodowań dla Airbus Helicopters i popsute stosunki dyplomatyczne z Francją.

Jeśli rząd mógł coś zrobić źle, to w kwestii zakupów śmigłowców dla polskiej armii naprawdę nie dałby rady zrobić tego gorzej. Styl, w jakim zerwano rozmowy z Francuzami, to modelowy przykład, jak nie robić dyplomacji. Najpierw wiceministrowi obrony narodowej udało się śmiertelnie obrazić ambasadora Francji, bo nie znalazł dla niego czasu na wcześniej umówione spotkanie (żadna ze stron tego oficjalnie nie potwierdza). A następnie decyzję ogłoszono na tydzień przed wizytą prezydenta Francji w Polsce (szybko zresztą odwołaną). Jakby tego było mało, nowego dostawcę wyłoniono na konferencji prasowej, a kontrakt obiecano mu właściwie bez negocjacji.

Kilka dni temu dowiadujemy się, że rząd nie kupi francuskich śmigłowców, bo oferta offsetowa jest za słaba. A za chwilę minister obiecuje zamówienie i w ogóle nie ma mowy o żadnym offsecie. Trzeba mieć sporo tupetu, żeby tak działać – mówi Tomasz Siemoniak, były minister obrony narodowej. Niesprecyzowana liczba (mówi się o ośmiu) śmigłowców S70i Black Hawk trafić ma według poniedziałkowej zapowiedzi ministra Macierewicza do wojsk specjalnych. Tyle że specjaliści kwestionują przydatność akurat tej wersji śmigłowca dla wojsk specjalnych, które potrzebują maszyn lepiej wyposażonych.

Dynamika przetargu na śmigłowce wielozadaniowe dla polskiej armii godna jest thrillera. Strona polska prawie rok temu jako zwycięzcę tego postępowania wskazała francuski śmigłowiec H225M Caracal firmy Airbus Helicopters. Później zmienił się rząd i negocjacje offsetowe z Francuzami zaczęły iść jak po grudzie.

Polityka 42.2016 (3081) z dnia 11.10.2016; Ludzie i wydarzenia. Kraj; s. 8
Reklama