Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Jazda bez hamulców

Przy-PISy Redaktora Naczelnego

Po roku od zwycięstwa wyborczego PiS (uczczonego przez ministra obrony salwą z mistrali) w kraju jest – jak mówi lud – śmiesznie, ale nie wesoło.

Marna to satysfakcja, że ostrzegaliśmy wtedy (Janicki/Władyka), co może oznaczać oddanie pełni władzy osobie tak nieprzeniknionej, żyjącej od dawna w jakimś własnym świecie żalów, obsesji, urojeń, ambicji, jak Jarosław Kaczyński. Demokratycznie – cóż z tego, że minimalną większością – przekazaliśmy panu Kaczyńskiemu prawo stanowienia prawa. To ogromne ryzyko, skrajna nieostrożność, przed którymi w ciągu 25 lat praktykowania nowo nabytej demokracji udało się nam uchronić. Już nieważne dziś, jak do tego doszło, choć sam uważam, że nadmiernie dowartościowujemy PiS, traktując jego dość przypadkowe i szczęśliwe zwycięstwo jako wynik głębokich procesów społecznych i historycznych. Niemniej, za wybór z 25 października 2015 r. przyjdzie nam pewnie zapłacić bardzo wysoką cenę. Jaką? Rok jeszcze nie wyrok, o wszystkim nie przesądza, ale większość prognoz rozciąga się dziś między przejściowym dwu–trzyletnim chaosem a dewastacją kraju, z której nie pozbieramy się przez dziesięciolecia.

Kto ma jakieś wahania dotyczące najgłębszych intencji nowej władzy, powinien zwrócić uwagę na list rządu RP do Komisji Europejskiej, zawierający odpowiedź na unijne rekomendacje w sprawie Trybunału Konstytucyjnego. Korespondencji towarzyszą rutynowe zapewnienia partyjnej propagandy, że „Polacy są już zmęczeni” jałowym sporem o Trybunał, a zalecenia Komisji Europejskiej i Komisji Weneckiej są niezgodne z polskim prawem oraz „interesem państwa i jego obywateli” (to premier Szydło). Prawnicy, z którymi rozmawiamy, uważają to pismo za merytoryczne i logiczne horrendum (przy okazji polecam analizę w OKO.press). Typ przedstawionej argumentacji znamy z poprzednich kilku ustaw o Trybunale: jeśli jest napisane w konstytucji, że prezydent zaprzysięga wybranych sędziów, to znaczy, że zaprzysięga lub nie; jeśli jest zapisane, że rząd publikuje wyroki Trybunału, to znaczy publikuje lub nie; jeśli wyroki „są ostateczne i powszechnie obowiązujące”, to wcale nie znaczy, że obowiązują wprost instytucje państwa itd.

Polityka 45.2016 (3084) z dnia 01.11.2016; Komentarze; s. 6
Oryginalny tytuł tekstu: "Jazda bez hamulców"
Reklama