Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Odchodzi jeden z najważniejszych dowódców wojska

Gen. Mirosław Różański Gen. Mirosław Różański Dawid Zuchowicz / Agencja Gazeta
To poważny sygnał mogący świadczyć o utracie zaufania części korpusu generalskiego do kierownictwa MON.

Stało się, co miało się stać: generał broni Mirosław Różański powiedział dość i nie chce już firmować wprowadzanych i nadchodzących zmian w wojsku. Za kilka tygodni to samo może dotyczyć najwyższego rangą wojskowego w Polsce.

„Rgr” – generał Różański przyzwyczaił mnie do zwięzłych komunikatów. Jak wiele razy wcześniej, trzyliterowym skrótem (od ROGER) potwierdził wiadomość o swojej rezygnacji ze stanowiska Dowódcy Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych. Zajmował je od lipca 2015 r., wyznaczony jako następca gen. broni Lecha Majewskiego, na trzyletnią kadencję. Mógł więc służyć na tym stanowisku jeszcze półtora roku, ale podobnie jak inni wysocy rangą dowódcy nie był w stanie pogodzić się z polityką ministra obrony Antoniego Macierewicza.

Obrona terytorialna obok wojska

O co poszło? W skrócie można powiedzieć, że o całokształt. Różański był autorem koncepcji systemu dowodzenia, który wprowadzono dwa lata temu, pod rządami PO i prezydenta Bronisława Komorowskiego. Koncepcji mocno krytykowanej, w tym najsilniej chyba przez Prawo i Sprawiedliwość. Antoni Macierewicz wiele razy zapowiadał, że podział na dowódcę generalnego, operacyjnego i niedowodzącego wojskiem szefa sztabu generalnego chce zmienić. Choć w tym roku się to nie uda, ustawa ma być przegłosowana w styczniu. Los Różańskiego byłby więc i tak przesądzony, generał wolał odejść na swoich warunkach.

Ale system dowodzenia to nie wszystko. Zajmujący się na co dzień szkoleniem i przygotowaniem bojowym wojsk operacyjnych Różański nie godził się na konsumowanie zasobów na rzecz Wojsk Obrony Terytorialnej, które dodatkowo zostały wyjęte spod jego komendy i podporządkowane bezpośrednio ministrowi.

Reklama