Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

PiS chce przejąć kontrolę nad muzeum wojny. Dla „dobrej zmiany” nie ma rzeczy niemożliwych?

Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku Bartosz Banka / Agencja Gazeta
Dla satysfakcji „dowalenia Donkowi” PiS w tej sprawie gotów jest na wszystko.

Więcej o Muzeum II Wojny Światowej piszemy w nowej POLITYCE »

Naczelny Sąd Administracyjny uznał, że nie ma przeciwwskazań przeciw połączeniu Muzeum II Wojny Światowej z Muzeum Westerplatte. Co to oznacza?

Przede wszystkim sukces podstępu, jaki wymyślono w PiS, by przejąć kontrolę nad Muzeum II Wojny Światowej. Przypomnijmy. Wymyślono prawdziwie diaboliczną (w czym PiS akurat jest bardzo dobry) sekwencję zdarzeń. Najpierw minister kultury (oczywiście z pominięciem niezbędnych procedur) powołał fikcyjne Muzeum Westerplatte, by kilka miesięcy później połączyć ową fikcję z jak najbardziej realnym, będącym już na ukończeniu, Muzeum II Wojny Światowej.

Ten sprytny ruch pozwalał przede wszystkim usunąć dotychczasową dyrekcję i dalej, bezkarnie już, realizować program, który już w 2013 roku zapowiadał Jarosław Kaczyński, a mianowicie, że po dojściu do władzy „chce zmienić kształt muzeum, tak by odpowiadał polskiemu punktowi widzenia”.

Po co PiS to muzeum?

Czy przebudowa ekspozycji muzeum to coś, co rzeczywiście leżało na wątrobie i nie dawało spać prezesowi Prawa i Sprawiedliwości? Nie wydaje się. To raczej rozgrywka z tych, które są dla Kaczyńskiego najważniejsze – prestiżowo-ambicjonalnych. Muzeum zawsze silnie kojarzone było z pierwszym wrogiem PiS Donaldem Tuskiem oraz z równie nielubianym przez dziś rządzących prezydentem Gdańska Pawłem Adamowiczem. Przejęcie kontroli nad tą nadmorską placówką miałoby więc upokorzyć politycznych wrogów i ponieść w naród sygnał, że dla „dobrej zmiany” nie ma rzeczy niemożliwych.

Dotychczas wszystko wskazywało, że na batalii o muzeum PiS połamie sobie zęby.

Reklama