Kraj

Rzeczpospolita myśliwska w natarciu na rezerwaty. Teraz na celowniku Las Warmiński

Rezerwat Las Warmiński Rezerwat Las Warmiński Tomasz Waszczuk / Agencja Gazeta
Olsztyńscy ekolodzy i aktywiści aż zamarli z przestrachu i słusznie, bo ostatnia decyzja resortu środowiska daje precedens do polowań nie tylko w rezerwatach, ale – w następnej kolejności – także w parkach narodowych.

Od początku nie było idealnie. W zarządzeniu Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Olsztynie z 23 sierpnia 2016 r. była mowa o tym, iż na obszarze rezerwatu dopuszcza się tropienie i uśmiercanie rannej zwierzyny łownej postrzelonej poza granicami rezerwatu. Chodzi o położony pod Olsztynem rezerwat Las Warmiński, nieco ponad 18 km kw., na których chroni się charakteryzujące się „sporym stopniem naturalności” lasy liściaste, bory mieszane, lasy jesionowe, bagienne i inne, fragment rzeki Łyny oraz kilka jezior. Piękne i pełne wszelakiego życia miejsce. Nic dziwnego, że ktoś chce na nim położyć łapę.

Treść zarządzenia jedno z lokalnych nadleśnictw przyjęło „z zaskoczeniem”. Zaskoczenie wynikało z braku zapisów dotyczących odstrzałów redukcyjnych. Choć nie powinno, bo jak powszechnie wiadomo oraz zgodnie z definicją rezerwatu zawartą w ustawie o ochronie przyrody, obiekty te powinny stanowić ostoję zwierzyny. W zarządzeniu mowa więc o „moralnym aspekcie prowadzenia polowań” oraz o tym, że dopuszczenie takiej drastycznej ingerencji w rezerwacie, za jaką w powszechnym odczuciu uchodzi odstrzał dużych ssaków, może być obierane negatywnie przez opinię społeczną. Skoro to oburzenie ludzi jest największym problemem, komentarz na temat faktycznej ochrony przyrody w tym kraju wydaje się zbędny.

Po kilku miesiącach zamiast zatwierdzenia zarządzenia z ministerstwa przyszło pismo, które zezwala na prowadzenie ograniczonej gospodarki łowieckiej na terenie wskazanego rezerwatu, mającej na celu utrzymanie populacji na odpowiednim poziomie. Jak nieposiadający odpowiedniego przygotowania i wiedzy myśliwi mają określić ów „odpowiedni poziom” – nie wiadomo. Olsztyńscy ekolodzy i aktywiści aż zamarli z przestrachu i słusznie, bo taka decyzja daje precedens do polowań nie tylko w rezerwatach, ale – w następnej kolejności – także w parkach narodowych.

Twierdzą, iż jest to wynik bezprawnego nacisku aktualnego ministra środowiska, myśliwego, którego celem jest umożliwienie prowadzenia dochodowych polowań dewizowych (tutaj pod nazwą „regulacja populacji”) na cennym przyrodniczo obszarze chronionym.

Wyjątkowe warmińskie trofea

Rozchodzi się głównie o jeleniowate. Tutejsze jelenie wyróżniają się na tle tych z innych części Polski smukłą budową ciała i szczególnie pięknym porożem (w tym ustępują ponoć jedynie karpackim) – cennym trofeum łowczych. Wydaje się więc, że kolejny już raz w ciągu ostatnich miesięcy naciski myśliwych biorą górę nad ochroną przyrody. Znajomy biolog podsumował to tak: „Myśliwi nie mogą ścierpieć istnienia miejsca, gdzie jelenie swobodnie ryczą w czasie rykowiska i gdzie nie można ich pozyskać”.

Rzeczywiście, byki nauczone latami doświadczeń zaloty przenoszą w bezpieczne miejsca na terenie rezerwatu, gdzie słychać je o wiele częściej niż gdziekolwiek indziej w okolicy.

W zarządzeniu, do którego przyszła sprzeczna z nim decyzja, napisano tak: „Jeleniowate są ważnym elementem ekosystemów leśnych, których nie można traktować jedynie jednostronnie jako źródła szkód w drzewostanach i nalotach”. Dalej jest mowa o tym, że w naturalnych zbiorowiskach leśnych „działalność zwierzyny” (może powinniśmy ją opodatkować?) zwiększa poziom różnorodności biologicznej. Kopytne ułatwiają bowiem gatunkom światłolubnym przedostanie się przez leśny gąszcz. Tu zresztą znów wychodzi paradoks nadesłanej z ministerstwa decyzji, gdyż jednym ze wskazanych w dokumencie „zagrożeń” dla ochrony przyrody w warmińskim rezerwacie są zarastające śródleśne łąki, które nakazuje się kosić. Aż chciałoby się odpowiedzieć, że pozostawione same sobie jelenie, chętnie nas wyręczą.

Idźmy dalej – rezerwat leśny powinien podlegać standardom ochrony biernej, co oznacza zaniechanie wszelkiej gospodarki leśnej, łowieckiej, rybackiej etc. – Tylko taka forma ochrony pozwala na zachowanie naturalnych procesów i daje możliwość rozwoju populacji zwierząt w równowadze. Teren rezerwatu Las Warmiński zamieszkują wilki. Duże drapieżniki o wiele lepiej wpływają na strukturę populacji kopytnych, niż potrafi to zrobić człowiek. Jakikolwiek rezerwat, w którym wolno polować, to fikcja – przekonuje Jerzy Łaźniewski z Pracowni Badań Środowiskowych ACER. Dodaje, że jedyną podstawą dopuszczenia polowania w rezerwacie jest ewentualna konieczność odstrzału gatunków obcych, np. jelenia sika czy daniela. Polowania na te gatunki powinny być przeprowadzone przez wyspecjalizowane osoby, a nie przypadkowych myśliwych, i każdorazowo uzgadniane z RDOŚ.

Na przesłanie uwag do decyzji ministerstwa przysługuje 21 dni od daty jej otrzymania, czyli od 1 marca. Lokalni działacze przygotowali już petycję, w której sprzeciwiają się dopuszczeniu polowań na terenie rezerwatu, oraz protest pod budynkiem olsztyńskiej Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Po drzewach, najstarszej europejskiej puszczy, przyszła kolej na obronę rezerwatów.

Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Gra o tron u Zygmunta Solorza. Co dalej z Polsatem i całym jego imperium, kto tu walczy i o co

Gdyby Zygmunt Solorz postanowił po prostu wydziedziczyć troje swoich dzieci, a majątek przekazać nowej żonie, byłaby to prywatna sprawa rodziny. Ale sukcesja dotyczy całego imperium Solorza, awantura w rodzinie może je pogrążyć. Może mieć też skutki polityczne.

Joanna Solska
03.10.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną