Kraj

Polakożercy i Niemcofile

Przy-PISy Redaktora Naczelnego

Najbardziej wpływowy tygodnik świata, brytyjski umiarkowany „The Economist”, w ostatnim numerze w opisie ekipy pisowskiej używa określenia „paranoja”, „paranoiczny”.

PiS odreagowuje brukselską porażkę w sposób okropny. Donald Tusk, niemal natychmiast po wyborze, dostał prokuratorskie wezwanie na świadka w kompletnie dętej sprawie; zapewne może się spodziewać kolejnych wezwań, a nawet (czemu nie, skoro zapowiadał to sam prezes partii?) wysłania za przewodniczącym Rady Europejskiej Europejskiego Nakazu Aresztowania. Nie ma wątpliwości, że znajdzie się prokurator, który taki kwit wystawi. Osobiste nękanie Tuska jest małostkowe, mściwe, dla niego samego może być irytujące i absorbujące, ale w sumie to operacja niepoważna. Widać zresztą, że PiS już sondażowo płaci za awanturę wokół Tuska – po raz pierwszy od 2015 r. (badanie IBRIS) PiS przebił w dół granicę 30 proc. poparcia, a PO zbliżyła się do partii rządzącej na odległość dwóch punktów procentowych. Potoczny rozsądek nakazywałby raczej nie ciągnąć tej europejskiej wojny „jeden przeciw wszystkim”, odpuścić, pozwolić zapomnieć niepotrzebną porażkę, ale wiemy już przecież, że partia Jarosława Kaczyńskiego (w czym zresztą jej specyficzna siła) posługuje się raczej logiką emocji niż kalkulacji.

Pobrukselska kampania nosi wszelkie cechy reakcji kompensacyjnej, w której dominuje potrzeba ulżenia własnemu napięciu, wyrównania rachunków, odzyskania naruszonego poczucia ważności. Przybrało to postać symbolicznego i politycznie absurdalnego odwetu „na Niemcach”, którzy, „promując Tuska”, upokorzyli i ośmieszyli Jarosława na oczach całej Europy. Ruszyła, na wielką skalę, propaganda antyniemiecka przypominająca żywcem gomułkowską narrację o odwetowcach z Bonn. W kolejnych rozpaczliwych wywiadach sam Jarosław Kaczyński zaklina się, że „jesteśmy jedynym państwem w Europie, które potrafi się przeciwstawić Niemcom”, że „nikt nie będzie nas traktował jak piłki do kopania”, że wszystkie te Hiszpanie, Włochy, Francje, a nawet Węgry uginają się pod dyktatem Berlina, więc nasz wynik 27:1 w sprawie Tuska to wielki sukces godnościowy.

Polityka 12.2017 (3103) z dnia 21.03.2017; Komentarze; s. 6
Oryginalny tytuł tekstu: "Polakożercy i Niemcofile"
Reklama