Kraj

Polska różnych prędkości

W odróżnieniu od Audi, które wloką się jak kareta, samochody BMW po prostu fruwają jak rakiety Wernera von Brauna.

Kategorycznie protestuję przeciwko przyjęciu króla Polski Jarosława I przez brytyjską premier Theresę May, a nie przez królową Elżbietę II. „Nie tak się umawialiśmy” – tłumaczył się minister, kiedy zwróciłem mu uwagę na kolejny fatalny błąd polskiej dyplomacji. – Policzek od królowej to gorzej niż 27:1 od Europy. Angole znów zrobili nas w konia – powiedziałem. Wszystko przemawiało za tym, żeby Jarosław I był gościem Elżbiety II, by zajechał karetą zaprzężoną w cztery konie przed Pałac Buckingham, a nie taksówką na Downing Street 10. Wielka Brytania ma królową – my mamy króla. Tam tron jest dziedziczny, tu jest elekcyjny. Tam rząd podlega królowej – u nas podlega królowi. Elżbieta II powołuje i odwołuje ministrów – Jarosław I robi to samo. Królowa jest głową Kościoła – u nas tron i ołtarz to jedność. Królowa jest nietykalna, podobnie jak u nas król. Królowa stoi na czele władzy wykonawczej, którą sprawuje za pomocą rządu Jej Królewskiej Mości. U nas to samo. Polska premier i prezydent nie ukrywają swojego oddania Jego Królewskiej Mości. Elżbieta II nadaje tytuły szlacheckie – Jarosław I nadaje spółki Skarbu Państwa. Monarchowie obu krajów decydują o nadawanych odznaczeniach, ratyfikują umowy międzynarodowe, po części sprawują także władzę ustawodawczą. Drobna różnica polega na tym, że królowa pełni także funkcje dekoracyjne. U nas funkcję dekoracyjną pełni rząd.

Zresztą, spójrzmy na realny układ sił. Kiedyś nad Imperium Brytyjskim nigdy nie zachodziło słońce. Dzisiaj Wielka Brytania jest sierotą po Unii Europejskiej, antykiem rozpadającym się na Szkocję, Walię i kilka innych prowincji. Tymczasem Polska jest liczącym się mocarstwem, przeciwwagą dominacji niemieckiej, według ministra Konrada Szymańskiego – liderem ponadregionalnym, przewodzi więcej niż Europie Wschodniej.

Polityka 13.2017 (3104) z dnia 28.03.2017; Felietony; s. 110
Reklama