Można to zrozumieć, bo niełatwo przeczytać ze zrozumieniem 315 stron (!) drewnianego tekstu, ale nikt dziennikarzom nie obiecywał, że będzie łatwo. Ja wszakże przeczytałem i specjalnie dla czytelników POLITYKI staram się wypełnić tę lukę.
Na wstępie przypomnę, że w końcu sierpnia ubiegłego roku Mateusz Morawiecki skierował Strategię do konsultacji społecznych. Po pół roku skonsultowany dokument został zatwierdzony przez Radę Ministrów. Moja wrodzona ciekawość – oczywiście niezdrowa, bo czego się spodziewać po gorszym sorcie? – kazała mi zainteresować się bliżej efektami tych rozmów z suwerenem. Na swojej stronie Ministerstwo Rozwoju poinformowało o wynikach konsultacji, w tym o zmianach w dotychczasowym tekście. Porządne sprawozdanie z realizacji postulatów powinno wyglądać następująco: w pierwszej kolumnie treść postulatu, w drugiej – kto zgłasza, w trzeciej – przyjęto, nie przyjęto, przyjęto częściowo, w czwartej – uzasadnienie decyzji. Rzecz w tym, że to sprawozdanie, sporządzone przez Ministerstwo Rozwoju, porządne nie jest.
Uwagi i propozycje wymieniono ciurkiem, jak leci, w ogóle się do nich nie odnosząc, a rozdział zatytułowany „Zmiany w SOR będące odpowiedzią na zgłaszane uwagi” wypełniono ogólnikami i nowomową w stylu: „podkreślono rolę regionów”, „bardziej precyzyjnie opisano”, „wzmocniono zapisy” czy „wyraźniej zaznaczono”. Konia z rzędem temu, kto zorientuje się, co z tych zmian wynika, z czego się rezygnuje, a co konkretnie dodaje.
Czy to oznacza, że po półrocznych konsultacjach w SOR nie nastąpiły żadne istotne zmiany?