PiS chce przejąć władzę nie tylko nad instytucjami państwa i samorządu, ale też nad społeczeństwem obywatelskim. Organizacje pozarządowe mają być narzędziem sterowania społeczną aktywnością i świadomością. Mają pomóc PiS w realizacji jego wizji państwa: etnicznie i religijnie jednorodnego, podlegającego prawu zgodnemu z „boskim”, trzymającego na dystans „obcych”, a patriotyzm realizującego przez kulty: smoleński i żołnierzy wyklętych. Czy mu się uda – zależy od nas, obywateli.
Odciąć lewactwo
PiS planuje doprowadzić organizacje, które krzewią „liberalizm” i „lewactwo”, do upadku, przez odcięcie ich od finansowania. Zamierza centralnie dzielić wszelkie dotacje – w tym unijne – przez urzędników Narodowego Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego. Centrum zasili organizacje realizujące „edukację patriotyczną”, propagandę antyrównościową nazywaną „obroną tradycyjnej rodziny”, propagandę zamachu smoleńskiego i propagandę antyunijną nazywaną „wstawaniem z kolan”. Rząd ma gotową odpowiednią ustawę.
„Niesłuszne” organizacje: strażnicze, równościowe, kontrolujące władzę, są publicznie zohydzane, po to by odebrać im społeczne zaufanie. I zastraszane. Ale nie są to działania spektakularne, które mogłyby wywołać ostrą reakcję Unii, Rady Europy czy innych organizacji międzynarodowych. Przez półtora roku rządów PiS nie zrobił z NGO nic tak gwałtownego jak z Trybunałem Konstytucyjnym. Nie zdelegalizował organizacji, których nie lubi, nie aresztował działaczy. Ale po cichu odbywa się proces głodzenia. A organizacje – podobnie jak sędziowie – zastraszane są zapowiadanymi zmianami prawnymi.