Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Syndrom oksfordzki

Mizerski na bis

Polityka

„Gazeta Wyborcza” zarzuca wiceministrowi obrony narodowej Bartoszowi Kownackiemu, że jego byli asystenci robią kariery na posadach państwowych, które im pozałatwiał, chociaż do ich zajmowania nie mają kwalifikacji. Zarzut uważam za niesprawiedliwy – we Francji nowy prezydent wystawił na swoich listach w wyborach parlamentarnych torreadorkę i nikt się z tego powodu nie oburza. Kownacki tak daleko nie idzie, niestety „GW”, zamiast to docenić, wyciąga Kownackiemu, że w radzie nadzorczej kluczowej firmy polskiego sektora zbrojeniowego ulokował właściciela firmy handlującej rybkami akwariowymi, na zastępcę departamentu badań i rozwoju w PGNiG rekomendował byłego właściciela budki z kebabem, a mającą 28 lat byłą społeczną asystentkę zaprotegował do rady nadzorczej spółki produkującej m.in. miny dla armii. Gazeta policzyła, że w sumie aż 11 byłych asystentów, pracowników biura poselskiego i politycznych współpracowników wiceszefa MON znalazło się w zarządach i radach nadzorczych państwowych spółek powiązanych ze zbrojeniówką.

Powierzanie ważnych stanowisk osobom bez żadnych kwalifikacji i wykształcenia może budzić kontrowersje, ale moim zdaniem jest ze strony PiS racjonalne w sytuacji, gdy obsadzanie tego rodzaju stanowisk osobami posiadającymi pewne wykształcenie i kwalifikacje okazało się kompletną porażką. Najlepiej świadczą o tym przykłady doktora Berczyńskiego, magister Przyłębskiej czy profesora Morawskiego. Nie wiem, czy właściciel firmy handlującej rybkami, specjalista od kebabów albo, dajmy na to, torreadorka nadawaliby się na sędziów obecnego Trybunału Konstytucyjnego bardziej niż Przyłębska i Morawski, ale słuchając Przyłębskiej i Morawskiego, nie wykluczam tego.

Polityka 20.2017 (3110) z dnia 16.05.2017; Felietony; s. 99
Oryginalny tytuł tekstu: "Syndrom oksfordzki"
Reklama