Zorganizowana mafia czy stróże wyroków
PiS bierze komorników na cel. A przecież stoją na straży prawa
Rada Ministrów przyjęła projekty ustaw o komornikach sądowych oraz o kosztach komorniczych. Reklamowała je sama Beata Szydło wespół ze swoim ministrem sprawiedliwości. Argumenty premier nie zaskoczyły: sprowadziły się do obrazka, jak to „bezduszni komornicy” w „bezwzględny sposób” postępują z – oczywiście – „rodzinami”, pozbawiając je „możliwości normalnego funkcjonowania”, ba, „życia w normalnych, godnych warunkach”. „Te projekty tę sytuację normalizują” – oznajmiła na koniec.
Podwładny próbował jednak przebić szefową. Najpierw podlizał się dziennikarzom, zaznaczając, że to media właśnie udowadniały, że pracy komorników nie towarzyszą „standardy państwa prawa”. Po czym oznajmił, że niekiedy są to „wręcz działania charakteryzujące jakieś środowiska, które specjalizują się w bezprawiu, a czasami wręcz w zorganizowanej przestępczości”.
PiS chce walczyć z patologiami w zawodzie komornika. Ale...
Taka teza w ustach ministra sprawiedliwości zdumiewa (i to mimo że do zdumiewających tez zdążył on od lat przyzwyczaić). Bo przecież praca komorników polega na wykonaniu wyroków sądów Rzeczpospolitej. Oczywiście, nie obywa się to bez wypaczeń, które zasadnie mogą być przedmiotem medialnej choćby krytyki – a zwłaszcza przedmiotem postępowań skargowych i dyscyplinarnych. Po prostu: i w tym zawodzie zdarzają się czarne owce. Nie bez powodu zmiany w przepisach o komornikach PiS zapowiedział właśnie po serii alarmów o komorniczych skandalach typu zajęcia traktora rolnikowi, który akurat nie był niczyim dłużnikiem.
Owszem, w rządowych propozycjach są rozwiązania mogące ograniczyć te patologie. Na przykład idea wprowadzenia wobec komorników wymogu legitymizowania się wykształceniem prawniczym (zabawne tylko, że firmuje ją