Teraz sprawa Kamińskiego i trzech innych funkcjonariuszy CBA z czasów III RP, dotycząca nadużycia władzy w sprawie tzw. prowokacji w ministerstwie rolnictwa, wróci do Sądu Okręgowego w Warszawie, który – po „ułaskawieniu” przez prezydenta Kamińskiego i innych – umorzył postępowanie.
Sąd jest związany stanowiskiem Sądu Najwyższego i musi zastosować się do przyjętej w środę przez SN uchwały. To zaś oznacza, że musi Kamińskiego i innych osądzić. I albo uznać – jak sąd pierwszej instancji – winnymi nadużycia władzy i utrzymać wyrok sądu pierwszej instancji w mocy, albo uniewinnić. Utrzymanie wyroku w mocy oznaczałoby, że Mariusz Kamiński na dziesięć lat straci prawo do zajmowania funkcji publicznych i pójdzie na trzy lata do więzienia.
Jakie konsekwencje może ponieść Kamiński?
Najprawdopodobniej jednak w takiej sytuacji prezydent ponownie zastosowałby akt łaski – tym razem skutecznie. Możliwa jest też druga interpretacja: że w momencie uprawomocnienia się wyroku skazującego akt łaski prezydenta nabiera mocy. Tyle że to będzie trudne, bo akt łaski polegał na „umorzeniu postępowania”.
Gdy Kamiński będzie ułaskawiony, jedyną konsekwencją dla niego będzie utrata biernego prawa wyborczego. Zgodnie z poprawką do konstytucji uchwaloną w 2009 r. wymierzona w Andrzeja Leppera, któremu chciano uniemożliwić dalszą karierę polityczną, osoba, która została skazana za przestępstwo umyślne na karę więzienia, traci prawo do ubiegania się o mandat parlamentarny.
Ale Kamiński i PiS mogą do tego nie dopuścić. Kamiński może bowiem skorzystać z art. 9 ust 3. Ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora: „Poseł lub senator, przeciwko któremu toczy się postępowanie karne wszczęte przed dniem wyboru, może wystąpić do Sejmu lub Senatu z wnioskiem o zażądanie przez Sejm lub Senat zawieszenia postępowania karnego do czasu wygaśnięcia mandatu.