Przeciwko Europie prowadzona jest wojna – tak prezes Kaczyński czujnie wykorzystał ostatnie zamachy w Londynie do promocji poglądów PiS na przyjmowanie uchodźców. I dodał: Polska musi rozbudowywać swoje siły zbrojne. Jak to, rozbudowywać? Jeszcze bardziej? Przecież minister Macierewicz tak się dwoi, że aż się troi – kupuje za bezcen najnowocześniejsze śmigłowce, zrywa niekorzystne kontrakty, zamawia okręty podwodne wyposażone w samoloty (a może odwrotnie) i jako pierwszy w świecie zamierza wprowadzić kuloodporną broń magnetyczną. Ma też w zanadrzu pewnego wojskowego z wężykiem – jak by to określił wybitny majster Jan Kobuszewski.
Generał Wiesław Kukuła, bo o nim właśnie myślę, jest dowódcą Wojsk Obrony Terytorialnej. „Mundur wróci do polskich domów” – zapowiedział ostatnio w „Dzienniku Gazecie Prawnej”, nadymając się patriotycznie. Ach, jakież to wzniosłe, jak tchnie bohaterstwem. Od razu też wprowadza zapach wojskowej dyscypliny, życie określone regulaminami i obowiązek wykonywania rozkazów. A wszystko to oznacza jeszcze szybsze niż dotychczas wynoszenie demokracji do piwnicy. Niech tam sobie poleży, aż skruszeje.
Mundur jest koniecznością, nie zabawką, i nawet najlepiej wyprany zawsze pachnie wojną. Dlatego mam nadzieję, że większość naszych domów pozostanie w strefie zdemilitaryzowanej.
Gen. Kukuła uważa, że przyszłość WOT zbuduje na wartościach płynących z historii Armii Krajowej i żołnierzy wyklętych. Pan generał najwyraźniej nie chce zrozumieć, że AK to była konieczność wpleciona w okrutny los narodu. Ludzie, często bardzo młodzi, nie widzieli innego wyjścia – była wojna, więc musieli walczyć. I walczyli, aż do wiadomego rozstrzygnięcia.